czwartek, 28 sierpnia 2008

Sos nie do spaghetti




Jeszcze mam kapustę faszerowaną, ale już szykuję podprodukty do zapiekanki na weekend. To na razie sos pomidorowy. Od jakiegoś czasu nie wiedzieć czemu nie jestem w stanie bez przykrych konsekwencji jadać spaghetti z tym (i chyba z każdym) sosem, więc użyję go jako element zapiekanki z ziemniaków i jajek na twardo. Może dodam cebulę, chociaż tą już zawiera sos - przysmażoną.

Rano znowu miałem dowód na "polaczkowatość" rodaków, a właściwie rodaczek. Kamil Nosel w swoim "Niezłym numerze" w Radiu Złote Przeboje "wkręcił" wyjeżdżającą gdzieś za granicę kobietę, że z powodu zatkanej kanalizacji w tamtejszym hotelu, musi ona zabrać ze sobą wiaderko lub plastikową miedniczkę, żeby w czasie kąpieli zbierać spływającą wodę. Po wystawieniu na korytarz wodę będzie zabierać służba hotelowa. Kobitka już zaczęła się zastanawiać, jak ułoży bagaże, żeby zatachać tę michę, czy wiaderko, gdy Nosel wyjawił tajemnicę kawału.
No któraż z Europejek z normalnego kraju dałaby się w ten sposób poniewierać? Nawet gdyby uwierzyła w taki telefon, to momentalnie facet zostałby zjechany jak bura suka i zastraszony sądem. A Polka? Znosi takie "niedogodności" z pokorą, ale dlaczego? Bo wciąż ciemnota komuchowska panuje.
Przypomina mi to historyjkę z komunistycznych właśnie czasów, gdy pracowałem w jednej z firm pralniczych. Usłyszałem przypadkowo i na gorąco, że w jednym z naszych punktów dokonano w nocy włamania. Pokradziono co cenniejszą odzież, a na koniec bezczelni złodzieje zrobili kupę na środku pomieszczenia. Po ustaleniu lokalizacji punktu zorientowałem się, że właśnie tam szefową jest moja ówczesna powinowata. Zaraz tam zadzwoniłem i udając milicjanta śledczego, zapytałem o owe odchody ludzkie. Usłyszałem odpowiedź, że zaraz będą "to" sprzątać, czemu gwałtownie się sprzeciwiłem, tłumacząc że złodziejskie ekskrementy muszą być zbadane w laboratorium, celem identyfikacji sprawców. Poleciłem zabezpieczyć "dowód" i czekać na ekipę. Potem w rodzinie słyszałem opowieści, jak to w pralni pod plastikową miednicą pani D. przez 3 dni przetrzymywała
śmierdzącą kupę, aż się moja ówczesna żona nie wygadała, kto był owym milicjantem. Od tej pory miałem w rodzinie śmiertelnego wroga, nie mówiąc o 2-letnim nieodzywaniu się.

Brak komentarzy: