czwartek, 24 listopada 2011

Poprawka

Tamten wizerunek był za mały.

Różne powody wczesnego działania

Dawniej w Polsce świąteczne dekoracje pojawiały się na sklepowych wystawach po Mikołaju, najwcześniej 2 tygodnie przed Bożym Narodzeniem. O reklamach nie mówię, bo ich właściwie nie było. W wolnym kraju oczywiście zaczęło być kolorowo od reklam, a te świąteczne pojawiały się z początku dopiero w grudniu. Obecnie reklamiarze szaleją świątecznie już w połowie listopada, co wydaje mi się przesadą. Robi się to w pogoni za pieniądzem. Ja też dość wcześnie przygotowałem noworoczny obrazek dla miłych sąsiadów, ale z innych powodów. Mam po prostu jeszcze niejeden na ten czas obrazek do namalowania, a także jestem w trakcie realizowania większego projektu.

środa, 23 listopada 2011

Wreszcie zobaczyłem

Wczoraj wieczorem obejrzałem w TVP-2 dokument "Wojtek, niedźwiedź, który poszedł na wojnę". To produkcja angielsko-poska, wspomniany przeze mnie niedawno film, oczekiwany przez wszystkich, którzy pamiętali tamtych żołnierzy i Wojtka, a także przez młodszych, którzy słyszeli o tej historii od dziadków lub rodziców, albo o niej przeczytali. Wszystko co ja o tym wiedziałem, znalazło na ekranie swoje odzwierciedlenie, a nawet wzbogacone zostało o wiele innych szczegółów. I okazało się, że opisując w maju 2010 tą historię za artykułem w "GW", powtórzyłem błąd autora, podając, że "... właścicielka terenu, na którym kiedyś stały baraki polskich żołnierzy, Aileen Orr do dzisiaj wspomina ...". Otóż pani Aileen Orr występuje w filmie, ale jest moją rówieśniczką, więc gdy odwiedzała Wojtka w edynburskim ZOO w 1961 roku, miała 8 lat. Zatem wszystko, co wiedziała o powojennym życiu Wojtka w szkockim obozie, usłyszała od dziadka i rodziców.
Wojtek umarł w Edynburgu w 1962 roku w wieku 21 lat.

sobota, 19 listopada 2011

Amerykanizacja


Nie miałem pomysłu na weekendowy obiad, więc kupiłem wczoraj "Kociołek do syta" w wersji orientalnej - wieprzowina, warzywa, ryż. Dzisiaj dokupiłem konserwowy groszek z wyprzedaży (puszka 400 g - 1,69 zł, ha ha!), więc mój obiad wygląda nieco po amerykańsku. Mówię tak dlatego, że choć nie byłem do tej pory w USA, to stale widzę - czy to na filmach dokumentalnych, czy fabularnych, że tam w uczelnianych stołówkach, w szpitalach,więzieniach i na lotniskowcach, a także w domach prywatnych, wszędzie przy lunchu na talerzach widać zielony groszek. No to i ja dziś trochę się amerykanizuję.

czwartek, 17 listopada 2011

Koniec bunga-bunga.

Berlusconi wreszcie ustąpił, powodem jego upadku nie były jednak liczne skandale obyczajowe i finansowe. Załatwił go kryzys, któremu nie mógł podołać. Włosi się cieszą, widziałem karnawał radości. Nowy premier - Mario Monti powołał nowy rząd, w którym nie ma polityków, znaleźli tam miejsce eksperci - fachowcy w swoich dziedzinach. A u nas? Jak za komuny, wszystko musi być upolitycznione. W kwestii obsady stanowisk rządowych pod względem partyjnym obecna Polska różni się od PRL tym, że jest więcej partii - nie tylko PZPR. Tym sposobem niektóre ważne dla gospodarki i funkcjonowania państwa obsadza się "z ramienia i po linii" (system PRL), a nie wg kompetencji. Premier Tusk właśnie ogłosił nowy skład rządu, czym wyraźnie udowodnił, że polityczne układy biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Np. ministrem sportu została Joanna Mucha - doktor ekonomii. Ze sportem ma tyle wspólnego, że może czasem oglądała w TV jazdę figurową na lodzie. A i to nie wiadomo. Natomiast ministrem sprawiedliwości Tusk mianował - o zgrozo! - Jarosława Gowina, filozofa z Krakowa. Jak można na tak ważne stanowisko powołać faceta, który nie ma pojęcia o prawie? Ukończył on kiedyś Katolicki Uniwersytet Lubelski i jest pobożnym świętoszkiem. Zawsze mnie irytowały jego publiczne wypowiedzi, pasujące raczej do przedstawiciela PiS-u czy LPR-u. I zawsze dla mnie taki pobożniś w polityce będzie kimś podejrzanym. O co? O chęć uchwalania najrozmaitszych zakazów - sprzedaży alkoholu (bo wizyta papieża), handlu w niedzielę (bo trzeba iść do kościoła, a nie do marketu), kolorowych pochodów (bo geje i lesbijki sieją zgorszenie) itp. I taki bucuś jest akurat z Krakowa!

środa, 16 listopada 2011

Niedźwiedź Wojtek uwieczniony na taśmie filmowej

W maju ubiegłego roku na podstawie publikacji w "Gazecie Wyborczej" napisałem w tym blogu aż osiem odcinków o niedźwiedziu Wojtku - żołnierzu Armii Andersa. Wiedziałem o dwóch książkach na ten temat, uważałem też, że jest to znakomity materiał na film. Okazało się, że tego samego zdania był brytyjski reżyser Will Hood i po dwóch latach pracy zaprezentuje świetny film "Wojtek" na premierze w Londynie jeszcze w listopadzie. Odbył się już pokaz specjalny, gdzie sala kinowa pękała w szwach. Towarzyszyły mu wspomnienia o Wojtku zaproszonych żyjących jeszcze żołnierzy Andersa.

czwartek, 10 listopada 2011

Dzieci piramidy

Od jakiegoś czasu każdego powszedniego dnia wieczorem TVP-2 emituje ciekawe filmy dokumentalne z cyklu "Polska bez fikcji" i zawsze staram się je 0 godz. 19:25 oglądać. Przed chwilą obejrzałem świetny i krzepiący materiał pt. "Dzieci piramidy". Rzecz dzieje się teraz, na mazurskiej wsi, na terenach popegeerowskich, gdzie panuje straszne bezrobocie, bieda i marazm. Starsi dorośli przyzwyczajeni do tego, że dawniej państwo dawało pracę, mieszkanie i kierowało ich życiem, siedzą bezczynnie na zasiłkach i marnych rentach. Młodsi nie mają pracy, ani pomysłu na życie - niektórzy wyjeżdżają do pracy za granicę. Za to dzieci wspomagane przez miejscowego nauczyciela (chyba historii) wykazały się inicjatywą. Tytułowa "piramida" to stary grobowiec niemieckiej rodziny Faranheitów. Dzieciaki, właściwie same dziewczynki w wieku 10 - 13 lat wspomagają domowe budżety wchodząc w rolę przewodników. Imponujące jest, jak uczą się niemieckich zwrotów i historii tych terenów, żeby "fachowo" oprowadzać niemieckich turystów, przyjeżdżających latem zwiedzać dawne ziemie przodków. Niemcy są mile zaskoczeni, że polskie dzieci tyle wiedzą i że potrafią tą wiedzę im zrozumiale przekazać, więc chętnie wręczają dzieciakom jakieś drobne wynagrodzenie. Podziwiałem te dziewuszki i zaraz naszła mnie pewna myśl. - Całe armie psychologów, psychiatrów, fizjologów i innych ...logów na świecie głowią się nad zjawiskiem i leczeniem anoreksji, a nie przychodzi im do głowy to co mnie. Otóż moim skromnym zdaniem anoreksja u młodych dziewcząt bierze się z narcyzmu, czyli zbytnim zajmowaniem się własną osobą, dobrobytu - kiedy to jedzenia jest aż za dużo, no i z kretyńskich marzeń o karierze modelki. Dziewczynki z mazurskich wsi nie chorują na anoreksję (ani bulimię), ponieważ cieszą się, gdy w domu jest co jeść, a ich marzenia to: mieć komplet książek do szkoły, porządny plecak. A na przyszłość - mieć swój sklep, zakład fryzjerski itp. O studiach żadna nie wspomniała, bo im to na razie nawet do głowy nie przychodzi, ale myślę, że niektóre z nich tam trafią. Te dzieci chcą lepiej żyć niż ich rodzice, są ambitne, pracowite i mądre.

czwartek, 3 listopada 2011

Jesienny wiatr

Taki tytuł ma kolejny obrazek popełniony pod wpływem nastroju pory roku. Jestem niezadowolony z jakości skanowania; liście na oryginale nie są pomarańczowe, jak tutaj. Mają barwę intensywnie czerwoną, z pożółkłymi brzegami. Zauważyłem, że ten nowy monitor rozjaśnia kolory, więc może skanowanie w rzeczywistości jest dobre.

wtorek, 1 listopada 2011

Ostatnia odsłona


To ostatnia odsłona w moim ulubionym kalendarzu - listopad-grudzień. Przez te dwa miesiące będę patrzył na dzieło malarza Toshusai Sharaku. Był autorem ok. 150 drzeworytów w stylu ukiyo-e. To postać zagadkowa, ponieważ nie jest znane jego prawdziwe nazwisko, ani daty urodzin i śmierci. Wysuwane są nawet wątpliwości co do jego istnienia. Znane są tylko jego obrazy, właśnie; jego, czy to prace zbiorowe?
Na zdjęciu wizerunek aktora teatru kabuki - Onjii Outani, namalowany w 1794 roku.

Wymiana

Kupiłem używany płaski 20-calowy monitor do komputera i zaraz go zainstaluję. Zrobiłem to nie dlatego, że poprzedni - Philips źle funkcjonował. Wprost przeciwnie, teraz widzę, że bardziej mi odpowiadał jego obraz. Jednak przeważyły względy pragmatyczne, a konkretnie mam teraz więcej miejsca na biurku-stole. A gdy przyjdą goście, wystarczy go obrócić o 90 stopni i stół robi się praktycznie wolny, a ja widzę wszystkich siedzących po drugiej stronie. Zresztą ten Samsung sprawuje się zupełnie przyzwoicie. Mam nawet trochę wrażenie wklęsłości, ponieważ Philips był lekko wypukły.