wtorek, 29 czerwca 2010

Karczowanie na cmentarzu

Według wczorajszego planu rano pojechaliśmy na cmentarz, zaopatrzeni we wspomniane akcesoria. Dodatkowo wzięliśmy kuchenno-ogrodowe gumowe rękawice i zmiotkę z szufelką, oraz na wszelki wypadek butelkę PET na wodę. Krzaczory zarastające nagrobek wujka i cioci-babci wyglądały groźnie, ale szybko ustąpiły pod działaniem ucinacza - "sekatora". Ayano poradziła sobie z drobniejszym zielskiem na obrzeżach nagrobka, a zmiotka z szufelką przydały się do uprzątnięcia zeschniętego igliwia i resztek po naszej robocie. Na koniec wyczyściliśmy płytę nagrobną na mokro, polewając ją wodą z większej butli pożyczonej od nieznanego opiekuna sąsiedniego grobu. Zapaliliśmy nową lampkę na zakończenie porządków. Wszystko poszło szybciej niż myślałem.
Po dzisiejszym dniu wiem na pewno, że mogę robić coraz dłuższe spacery - apogeum choroby chyba minęło. Odpukać!!!

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Pierwsze wycieczki i działania zastępcze

Wczoraj spróbowałem spaceru z Ayano nad pobliski Staw Płaszowski (Małe Bagry), co okazało się całkiem możliwe i było przyjemnością. Dzisiaj wybraliśmy się nieco dalej, na Cmentarz Podgórski. Na wszelki wypadek w obie strony pojechaliśmy 1 przystanek tramwajem - żeby dać moim nogom trochę wytchnienia i odporności na szukanie grobu cioci. Na miejscu okazało się, że grób jednego z wujków, a właściwie stryjka i innej cioci jest zupełnie zarośnięty krzewami, których w zeszłym roku w ogóle nie było. Zapaliliśmy lampkę, ale jutro mamy zamiar ponownie się tam udać, uzbrojeni w sekator i płyn do wybielania tkanin. Sekator, czyli zwykły ucinacz do drutu posłuży do wycięcia krzewów, a płynem zalejemy pozostałość po nich wraz z korzeniami. Mam nadzieję, że zapobiegnie to odrastaniu krzaków, ponieważ ten płyn zawiera przede wszystkim chlor. To trochę śmieszne działanie zastępcze, bo z pewnością w sklepach ogrodniczych można nabyć odpowiedni preparat, ale tani "Bielnar" mam w domu. Równie zabawne jest stosowanie przeze mnie kremu po goleniu do smarowania piekących miejsc na nogach, lecz w tym przypadku nie mam dostępu do specjalnej maści chłodzącej, co wymaga recepty. Ażeby uzyskać ją od lekarza, trzeba zapisać się na wizytę, czekać na jej termin, a potem czekać na wykonanie maści przez aptekę. Tymczasem krem po goleniu można kupić w sklepie czy kiosku i ma on właściwości chłodzące. Tak jak płyn do wybielania tkanin ma działanie żrące. Przekonałem się o tym tępiąc pokrzywy przy płocie mojego ogródka.

piątek, 25 czerwca 2010

Piękny mecz

Nie jestem fanatykiem sportu, ale w przypadku wielkich imprez sportowych jak Mundial czy Olimpiada, od lat kibicuję i polskim i japońskim drużynom lub indywidualnym zawodnikom. W południowoafrykańskich mistrzostwach z oczywistych względów pozostało mi kibicowanie Japończykom. Wczoraj wspólnie z Ayano oglądaliśmy mecz Japonia - Dania. Spodziewałem się trudnej dla Nipponu walki i wiedząc że dla awansu wystarczy remis, chciałem z początku utrzymania wyniku 0:0. Widzieliśmy wielkich Duńczyków grających europejską techniką i biegających wytrwale Japończyków. Komentator wspomniał o różnicy wzrostu przeciętnie 7 cm, co nie nastrajało optymistycznie. Jednak z każdą minutą wzrastała nadzieja na zwycięstwo, bo Japończycy imponowali kondycją i konsekwencją gry, polegającą na tworzeniu (jak to nazwali polscy komentatorzy) "autobusu nie do przejścia" dla Duńczyków na swoim polu karnym. Potem nastąpił wspaniały strzał z rzutu wolnego w wykonaniu Hondy-sana i było 1:0 dla Japonii. Powtórzył to Endo-san i zrobiło się 2:0. Wpadłem w euforię - to było niesamowite! Japonia gromiła dumną piłkarską Danię! Duńczycy długo miotali się bezradnie po boisku, nie mogąc dopchać się do japońskiej bramki. W drugiej połowie meczu mieli kilka dogodnych sytuacji, z których wykorzystali tylko rzut karny, ale podyktowany on został w wyniku celowego podstawienia się Duńczyka pod rozpędzonego zawodnika japońskiego na polu karnym. Ten rzut karny i tak wspaniale obronił świetny Kawashima-san, dopiero dobitka ulokowała piłkę w siatce. Samurajski duch walki spowodował jednak, że w 81 minucie meczu Okazaki-san wpakował Duńczykom trzeciego gola. Japonia - Dania 3:1! To piękne zwycięstwo dało nam z Ayano dużo radości.

czwartek, 24 czerwca 2010

Po przerwie

Od przyjazdu Ayano nic nie pisałem, ponieważ wydawało mi się, iż tematy warte uwagi opisuje właśnie ona. Wychodzi też na to, że tak naprawdę to bloga piszę właściwie dla niej, bo tylko podczas naszej rozłąki staram się każdego dnia coś ciekawego napisać i opatrzyć fotografiami.
Jestem teraz unieruchomiony w domu chorobą, która jak na złość zaatakowała mnie prawie równo z przyjazdem Ayano. Zdążyłem tylko pojechać po nią do Warszawy i połazić po stolicy we trójkę z naszą przyjaciółką - kosmopolityczną spolonizowaną Austriaczką. Po tym wypadzie odbyliśmy jeszcze kilka spacerów po Krakowie i na tym niestety koniec. Ayano robi zakupy, załatwia recepty i leki, sama wychodzi na spacery i odwiedziny znajomych. Jest mi przykro, ale nie mogę popadać w depresję, bo mój ogólny stan na pewno by się pogorszył. Dużo rozmawiamy, komentujemy prezydenckie wybory i mecze Mundialu. Wspólnie kibicowaliśmy drużynie japońskiej w 2 meczach (na razie). Przełamałem się i wreszcie coś napisałem; myślę że na tym nie koniec.

piątek, 4 czerwca 2010

Mokro bez końca


Ogród sąsiada zamienił się w jeziorko, a w kanale remontowym mojego garażu stoi ponad metr wody. Tak wygląda sytuacja w najbliższym terenie po ponownych opadach deszczu. W innych regionach jest o wiele gorzej, wprost tragicznie. Ludzie potracili domy nie tylko przez zatopienie, ale także przez osunięcie się ziemi. Co ostatni naprawdę nie mają gdzie wracać, ponieważ zniknął nawet teren, na którym stały ich domy. Przez kraj przechodzi druga fala powodziowa, a sąsiad (ten z zalanym ogrodem) mówi już o trzeciej fali, która zaleje nas, gdy Czesi zaczną spuszczać wodę ze swych zbiorników retencyjnych. Ma to nastąpić niebawem, o ile już nie zaczęli.