poniedziałek, 18 sierpnia 2008

Czeski wkurzacz







Tytuł mojego dzisiejszego wpisu to po prostu przeniesiony tutaj tytuł reportażu z "Dużego Formatu GW". Cały ten artykuł opowiada o niepokornym i kontrowersyjnym rzeźbiarzu czeskim (jego portret na okładce magazynu, nad głową widać fragment jego rzeźby "Niemowlęta") Davidzie Ćernym. Bardzo mi się jego prace i poglądy spodobały, stąd temat dzisiejszego spotu.
Nie boi się żartować ze świętości narodowych, zresztą reszta Czechów też nie. Np. w Pradze nieopodal Vaclavskich Namesti stoi pomnik św. Wacława, patrona Czech - jadącego na koniu. A David Ćerny zrobił wszystko jak w oryginale, oprócz konia. U niego koń jest zdechły i wisi przyczepiony za cztery nogi na sznurach do stropu, a św. Wacław siedzi na jego brzuchu i kontynuuje podróż. Od razu nasuwa się porównanie z Polską; czy taka rzecz byłaby u nas możliwa? Absolutnie nie! Zaraz wybuchłaby wrzawa krzykaczy - obrońców czci i wiary, w sądach rozpoczęłyby się procesy o obrazę uczuć religijnych i narodowych itd. To samo dotyczy rzeźby przedstawiającej dwóch facetów sikających do fontanny o kształcie państwa czeskiego. Podejrzewam, że autor polskiej wersji u nas znalazłby się w więzieniu. A w Pradze jego rzeźby zainstalowane są w dostępnych dla ogółu miejscach i nikomu nie przeszkadzają, jak "Nagotyłki", do których można zaglądać z drabiny - z jednym może wyjątkiem. Otóż wykonał kiedyś Ćerny rzeźbę enerdowskiego trabanta na czerech grubych nogach, jakby gdzieś sobie szedł ten kultowy pseudosamochód. Stał sobie ten trabant gdzieś w praskim parku, dopóki nie wykupiła go ambasada niemiecka i wstydliwie schowała w swoim ogrodzie. Niektóre jego prace wędrują po świecie, jak np. rzeźba pt. "Mięso". Są to samochody w kolorze krwi, wiszące jak mięsne ochłapy na rzeźniczych hakach. Zresztą wróciły już do Pragi. Wiele innych eksponatów było w wielu krajach i narobiło tam kłopotu, nawkurzało różnych ludzi (stąd tytuł artykułu), a w Szwecji - tak liberalnej, wywołało jakiś skandal.
To tyle na ten temat, uważałem za stosowne wzmiankować o niepokornym artyście; wszak sztuka nie znosi kompromisów!
P.S. Ten ogromny stół z krzesłami pod spodem, to rzeźba-przystanek autobusowy, zamówiony przez miasto Liberec. Wykonany z patynowanego brązu stół, będący zadaszeniem przystanku, mieści na swoim blacie wszystko to, co przedstawia ciemną historię Liberca: przewróconą menorę, bo tu faszyści spalili pierwszą synagogę w Czechosłowacji, niemiecki i czeski kufel na piwo, bo najpierw Niemcy w 1938 r. wygnali stąd Czechów, a potem Czesi w 1945 wygnali Niemców. Na talerzu odcięta ludzka głowa, a w niej wbity widelec. Jest to głowa Konrada Henleina, który w 1935 r. założył w Libercu Partię Niemców Sudeckich.

Brak komentarzy: