sobota, 16 sierpnia 2008

Aneks

Nie chcę być nudny, ale jeszcze jedna sprawa w kwestii "polaczkowstwa" tak mnie bulwersuje, że muszę napisać ten załącznik do wczorajszego tematu. Tym razem chodzi o głupotę naszych pięknych pań. Od lat co jakiś czas media nagłaśniają coraz to nową gehennę udręczonej polskiej żony jakiegoś muzułmanina z któregoś kraju arabskiego. I od lat tłucze się tym naszym Polkom do głowy: "Uważaj na takie małżeństwo, zastanów się, a jeśli już koniecznie chcesz być jego żoną, to nie wyjeżdżaj z nim i z dziećmi do jego kraju!". Już tyle było o tym reportaży, programów publicystycznych (np. "Rozmowy w toku" w TVN), filmów dokumentalnych (np. akcje detektywa Rutkowskiego), a nasze panie dalej robią swoje, a potem płaczą w niebogłosy i wołają pomocy, a właściwie ich rodziny, bo one już tam głosu nie mają.
Nie można ludzi szufladkować, ale niestety generalnie scenariusz jest zawsze podobny. Polka w Polsce (lub na wyjeździe, ale rzadziej) zakochuje się w Arabie. Tutaj biorą ślub, a młody żonkoś w naszym kraju jest dobry, czuły i kochający. Czasem odwiedzają ojczyznę Araba i jego rodzinę. Po jakimś czasie, gdy już są dzieci, małżonek proponuje wyjazd na jakiś czas (ależ oczywiście nie na stałe!) do jego kraju. A tam kochający i czuły mąż ulega nagłej metamorfozie. Będąc pod przemożnym wpływem swojej matki (ojciec przeważnie się nie wtrąca), zabiera polskiej żonie paszport, oświadcza że teraz dzieci podlegają jemu i mamusi, a ona ma zakaz wychodzenia z domu. Jeśli już, to z teściową i w stroju muzułmańskim na zakupy na targu. Wszelkie poprzednie umowy o wychowaniu dzieci np. w duchu chrześcijańskim zostają unieważnione przez męża, a wszelkie protesty tłumione są solidnym biciem. I to zgodnie z tamtejszym prawem.
Można różne rzeczy mówić o detektywie Krzysztofie Rutkowskim, ale kilka polskich kobiet z dziećmi uratował z opresji i wyrwał z Egiptu, Tunezji czy Algierii. Z narażeniem życia swojego, swoich ludzi i samej ofiary, także narażając się na ciężkie arabskie więzienie.
A polaczkowskie Polki? Dalej robią swoje, głuche na ostrzeżenia, raporty i reportaże. Jak grochem o ścianę, można łopatą im nakładać do głowy dobre rady, ale one są "mądrzejsze".

Brak komentarzy: