czwartek, 11 września 2008

Bzdurny kraj

Znany z kontrowersyjnych wystąpień poseł Palikot z PO kilka tygodni temu został pokazany w TV, jak sam maluje swój dom. Okazało się, że robi to wbrew przepisom, ale całkiem świadomie i w ramach swego rodzaju protestu. Dlatego że gdyby chciał to zrobić zgodnie z przepisami, to czekałby na to ponad rok i kosztowałoby to ok. 200 000 zł. Jego zabytkowy dom miał już podniszczoną elewację, która wymagała tylko malowania. Ale kretyńskie przepisy przewidują konieczność uzyskania pozwolenia na budowę (przebudowę) nawet tylko w celu przemalowania elewacji. Poseł Palikot woli więc zapłacić karę, która wyniesie mały ułamek z 200 000 tysięcy i nie czekać kilka miesięcy na pozwolenie odmalowania własnej ściany w tym samym kolorze zresztą.

Druga kwestia to idiotycznie czasem interpretowana ustawa o ochronie danych osobowych. W krajach o wiele bardziej i dawniej demokratycznych od naszego też funkcjonują takie przepisy, ale nazwiska różnych przestępców, a tym bardziej gwałcicieli i pedofilów są szybko ujawniane w mediach. Belgia ze zboczeńcem Dutroux, czy Austria ze swoim Fritzlem nie miały problemów, tylko w naszym głupawym kraju chroni się np. niejakiego Krzysztofa B., który przez 6 lat więził i gwałcił własną córkę. W imię czego ta ochrona danych? Ano dla dobra 10-letniego brata ofiary.
Ale przecież już wczoraj media podały, że cała rodzina została wywieziona w bezpieczne miejsce, żona pedofila już ma zapewnioną pracę, syn szkołę itd. W normalnym kraju zmienia im się jeszcze nazwiska i po kłopocie, a społeczeństwo czuje się doinformowane kto, co i jak zrobił.

Brak komentarzy: