czwartek, 28 maja 2009

Wózki

Na zdjęciu z 27 maja (właściwie 28 maja, ale serwer amerykański trzyma się swego czasu) widać żydowskich przechodniów legitymowanych przez polskiego i żydowskiego policjanta na przejściu do getta. Chciałem tylko opowiedzieć o wózku, jaki widać koło żydowskiego tragarza. Takie same wózki z długimi dyszlami widziałem aż do lat 80 na ulicy Brackiej. Siedzieli tam w bramie obok swoich "powozów" ich właściciele i czekali na pojawienie się zleceniodawców. Pili wódkę i czekali. W końcu przychodził jakiś klient, który potrzebował przewieźć szafę, kredens lub fortepian z ulicy na ulicę. Ten interes nie był odziedziczony po Żydach. Oni wozili szafy po Kazimierzu, a polscy "przedsiębiorcy" po pozostałych dzielnicach. Te wózki i tych ludzi widywałem tak długo, bo tak długo w komunistycznej Polsce trwał kryzys ze środkami transportu. Bardzo długo mało kto mógł prywatnie kupić samochód ciężarowy. Jeśli ktoś zdobył się na taki wydatek i koncesję na transport, był bardzo bogatym człowiekiem. Z braku konkurencji robił świetny biznes i stać go było na rozmaite łapówki dla władz miasta i milicji.

Brak komentarzy: