niedziela, 3 maja 2009

Europa - to nasza historia



Taki jest tytuł wystawy otwartej ostatnio we Wrocławiu. Jej autorem jest Krzysztof Pomian, ale najpierw oglądano ją w Brukseli. Rozlokowana jest w wielu pomieszczeniach. W jednym z nich podłoga z podświetlonych kafli układa się w obraz zbombardowanej Kolonii, a na czarnych ścianach wyświetlają liczby. To zabici ludzie i zniszczone kraje. Są zabawki i zapalniczki z pocisków, łusek, na manekinach sukienki uszyte z flag aliantów. Gdzie indziej wielkie zdjęcie Winstona Churchilla i słychać fragmenty jego przemówienia z 1946 roku w Zurychu, w którym nawoływał do tworzenia Stanów Zjednoczonych Europy - "lub jakkolwiek je nazwiemy, musimy zacząć teraz". Oprócz innych ojców zjednoczonej Europy, paradoksalnie obecny jest tam Stalin. Wbrew swej woli przyczynił się jednak do zjednoczenia, bo spowodował je strach przed nim.
Ilustrowane są losy Wschodu i Zachodu w czasie ponad 40 lat zimnej wojny. Symbolem są makiety dwóch pocisków rakietowych: amerykańskiego Pershinga i sowieckiego SS20. Jest odtworzone w skali 1:1 słynne przejście graniczne Checkpoint Charlie, łączące dwie części Berlina.
Pokazane są wnętrza wygodnych i zasobnych mieszkań zachodnich Europejczyków, a obok wyposażone w narzędzia tortur "pokoje przesłuchań" ofiar komunizmu. Ale nie tylko, takie sale tortur istniały także w Europie Zachodniej, we frankistowskiej Hiszpanii, czy w Grecji "Czarnych Pułkowników" i Portugalii Salazara.
Są fragmenty Muru Berlińskiego i zasieki z granicy węgiersko-austriackiej, zdjęte dopiero w 1989 roku, a także dokumentacja rewolty robotniczej w NRD, rewolucji węgierskiej i Praskiej Wiosny.
We wrocławskiej wersji wystawy rozbudowano temat Polski. Jest Konstytucja PRL, wyhaftowana przez kolejarki dla komunistycznego prezydenta Bolesława Bieruta, tekst listu biskupów polskich do biskupów niemieckich ze słynnym zdaniem "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie", kask stoczniowca ze Stoczni Gdańskiej, list gończy za Władysławem Frasyniukiem, oraz pamiątki po Pomarańczowej Alternatywie (kiedyś pisałem o pomarańczowych "krasnoludkach" uganiających się z milicją po ulicach Wrocławia).
Oczywiście nie mogłem opisać każdego eksponatu.

Brak komentarzy: