wtorek, 6 stycznia 2009

Zmartwienie Polaków

Jeszcze dobrze nie zaczął się rok 2009, a w mediach (od 3 stycznia) już słyszę narzekania i jęki, jakiego to pecha w tym nowym roku mamy, bo nie będzie tych wspaniałych polskich długich weekendów. Jak to fatalnie wypada 1 i 3 maj, oraz inne święta, dzięki którym moim rodakom udawało się wykombinować wiele dni bez pracy. I taki jest właśnie Polak: jęczy i narzeka, gdy pozostaje bez pracy, ale gdy tą pracę już ma, zaraz szuka okazji do jej unikania i do świętowania.
Przed chwilą w południowych wiadomościach ponownie wypłynęła sprawa Święta Trzech Króli (6 stycznia). Niektóre środowiska walczą o przywrócenie wolnego, jak przed wojną w tym dniu. Premier Tusk powtarza, że nas na to nie stać, a zwolennicy świętowania uparcie stoją przy swoim. Już i tak Europa podśmiewała się z "bogatej" Polski, która może sobie pozwolić na szalone długie weekendy, a teraz mądrusie i lenie chcą jeszcze więcej leżenia do góry brzuchem. Gdyby uznano 6 stycznia za dzień wolny od pracy, to nadal byśmy od wigilii dzisiaj świętowali (z krótkimi przerwami na zakupy). No tak, jesteśmy tak bogaci i mądrzy, że możemy sobie poświętować do oporu.
Muszę zaznaczyć, że najgłośniej krzyczą "biurokraci", tzn. tacy pracownicy, których pensja nie ulega zmianie niezależnie od ilości świąt. Myślę, że prawdziwi ludzie pracy, wynagradzani za robotę na godziny, których świętowanie po prostu kosztuje mniejszą wypłatę, już takimi entuzjastami tradycji nie są.

Brak komentarzy: