środa, 14 stycznia 2009

Wojna o kota

W niewielkim mieście Tychy jedna z bibliotek miejskich przygarnęła kiedyś kota znajdę. Nikt z pracowników nie mógł zabrać go do domu, ponieważ mieli już inne zwierzaki. Łaciaty kot Kubuś bardzo cenił sobie ciepły kąt, pełną miseczkę i ludzką opiekę. Przyzwyczaili się do niego też czytelnicy, nazywając przybytek "Biblioteką pod Kotem". Jednak jednej osobie ten stan rzeczy nie bardzo się podobał; ktoś wysłał do dyrektora bibliotek miejskich anonimowy donos, przedstawiając się jedynie jako osoba cierpiąca na alergię na koty i domagając się usunięcia czworonożnego lokatora z biblioteki. Dyrektor nie badając sprawy nakazał natychmiastową eksmisję kota z książkowego lokalu. Kierowniczka tej biblioteki zabrała go do swego domu, ale tam biedak musiał siedzieć w zimnym holu, ponieważ resztą mieszkania władał groźny pies husky. Gdy o całej aferze dowiedzieli się czytelnicy, zbulwersowani czyjąś złośliwością zorganizowali akcję protestacyjną i zebrali prawie 600 podpisów pod petycją domagającą się powrotu kota do biblioteki. Dołączyli stosowne dokumenty z Sanepidu, poświadczające zdrowie kota i zagrozili bojkotem bibliotek miejskich. Pismo wylądowało na biurku burmistrza (lub prezydenta) miasta, który jest przełożonym dyrektora bibliotek. Burmistrz (prezydent) nakazał natychmiastowy powrót Kubusia między półki z książkami, co ten z nieukrywaną satysfakcją uczynił.

Brak komentarzy: