środa, 28 stycznia 2009

Gasipies

Pisałem kiedyś o pośle PO Januszu Palikocie, który żeby udowodnić absurdalność przepisów budowlanych, własnoręcznie malował fasadę swojej kamienicy bez zezwolenia, żeby uniknąć łażenia po urzędach i płacenia horrendalnych kosztów za "przebudowę" zabytkowego obiektu. Bardziej opłacało mu się zapłacenie kary za malowanie ("przebudowę") bez pozwolenia. Poseł Palikot ma na swoim koncie bardzo wiele wybryków, ale moim zdaniem zawsze uzasadnionych. Gdy w Sejmie wystąpił ze sztucznym penisem, chciał zwrócić uwagę opinii publicznej na zdarzające się gwałty na komisariatach policji. W Sejmie również broniąc praw mniejszości seksualnych, wystąpił w koszulce z napisem "Jestem gejem". Ostatnio skrytykował bezczelnie kłamiącą panią minister Gęsicką, mówiąc że "sprostytuowała się politycznie". Został za to ukarany przez swoją partię, która odebrała mu szefostwo stworzonego przez siebie klubu "Przyjazne Państwo", ale symbolicznie - został wiceszefem. Używa ostrych słów i kontrowersyjnych metod, ale wszystko to w celu przełamywania tabu, bez zamiatania pod dywan. Niedawno przeczytałem w "GW" publikację na jego temat, gdzie autor przyrównywał go do Stańczyka, legendarnego dworskiego błazna króla Zygmunta Starego (i nie tylko). Zostało zadane pytanie, czy Palikota można nazwać błaznem. Tak, można, ale trzeba wtedy przypomnieć sobie rolę Stańczyka, który w ówczesnych czasach mógł bezkarnie (i dowcipnie) mówić prawdę w oczy królowi o rzeczach, których tematu bali się poruszać inni. Dlatego mądrzy królowie utrzymywali na dworach i hojnie wynagradzali takich Stańczyków. Autentyczny zresztą Stańczyk na stare lata był osobą bardzo zamożną i szanowaną, o wielkich wpływach politycznych.

Mnie rozśmieszyło zaś to, że jakiś felietonista (już nie pamiętam kto) pisząc o tym "szalonym" polityku, przetransponował diametralnie jego nazwisko. I tak Palikot stał się Gasipsem.
Dla szanownych japońskich czytelników usiłuję to jakoś przetłumaczyć:
Palikot - Moyasu-neko
Gasipies - Kesu-inu

Brak komentarzy: