niedziela, 11 maja 2008

Zwariowana kukułka



W zeszłym roku przy okazji wielkanocnych zakupów nabyłem dla Ayano dziecinny prezencik. Było
to jajo, z którego po zamoczeniu i pozostawieniu w wodzie wykluwa się niespodzianka. Kupiłem to jajo po części dla hecy, po części z ciekawości w jaki sposób i co się z niego wykluje, a także dlatego,
że Ayano była w Polsce w czasie różnych świąt, ale nigdy na Wielkanoc. A w Japonii o Wielkanocy jest jest cicho i głucho, w przeciwieństwie do Bożego Narodzenia, czyli Kurisumasu (od Christmas).
Bo jest barwnie, choinkowo, mikołajowo i prezentowo-zakupowo.
Zabawka przetrwała z lekkim pęknięciem do końca czerwca i potem pławiliśmy ją wspólnie obserwując jak małe dzieci. Zabawa była przednia. Teraz wisi na ścianie też dla hecy.
Na zdjęciu niespodzianka dinozaurek przed i po moczeniu. Dla orientacji co do napęcznienia wodą
obok pudełko zapałek.

Wczoraj szedłem z zakupów i od kilku minut wydawało mi się, że słyszę kukułkę. Nie byłem pewien z początku, ale wreszcie słychać ją było coraz wyraźniej. W końcu przy wejściu do tunelu usłyszałem ją nad głową i spojrzałem na pobliskie drzewa. Jednak nie siedziała ona na żadnym drzewie, ale kukała w locie. W czasie swojego miękkiego lotu robiła to cały czas długą serią, zupełnie jak zepsuty zegar. Obłąkana czy radosna?

Brak komentarzy: