środa, 14 maja 2008

Przygnębienie



Pogrzeb sam w sobie jest przykry, ale dzisiaj byłem na pogrzebie podwójnie przykrym i nie chcę więcej o tym pisać. Jakby na pociechę od sąsiadów, którzy właśnie wrócili znad morza, dostałem kawał wędzonego węgorza. Tak się złożyło, że nigdy dotąd tej ryby nie jadłem, a zawsze chciałem spróbować. Po prostu nie było okazji, a lata leciały. Wieczorem "się zobaczy".

Brak komentarzy: