środa, 16 września 2009

Znowu Wajrak





Adam Wajrak tym razem opowiada o trudnych podchodach, jakie musi uskuteczniać, żeby spotkać w Puszczy Białowieskiej różnych przedstawicieli naszej fauny. Oprócz żubra. Tego kolosa można dość łatwo tam spotkać, ponieważ niczego się te zwierzaki nie boją. Stadka krów (samic) z cielętami schodzą człowiekowi z drogi i można obserwować je raczej z dalszej odległości, ale z samotnymi bykami, ważącymi nawet do 1 tony, sprawa inaczej wygląda. Czasem można znienacka stanąć z takim olbrzymem oko w oko i to człowiek musi mu wtedy zejść z drogi. Jeśli na to pozwoli, bo w okresie godowym sam często szuka zaczepki. Na ucieczkę może być za późno, ponieważ po opuszczeniu łba i pogrzebaniu nogą w ziemi mogą w momencie pędzić ku nam z szybkością 50 km/godz. Ratunek może przynieść rzucenie plecaka lub kurtki za siebie, wtedy byk zajmie się tratowaniem naszej własności. Dobrze też, jeśli w pobliżu rośnie grube drzewo, za które można się schować.
Na drugim zdjęciu widnieje sóweczka (Glaucidium passerinum), najmniejsza z naszych i europejskich sów. Jest wielkości szpaka, ale dzielniejsza od jastrzębi, myszołowów i największych sów - puchaczy, ponieważ te drapieżniki polują na dużo mniejsze od siebie ofiary, a ona atakuje i zabija większe od siebie ptaki. Pojawienie się sóweczki wywołuje panikę w świecie drobnych ptaków.
Chociaż nie jest płochliwa, bardzo trudno ją w lesie wypatrzeć, tak jest świetnie zakamuflowana swoim upierzeniem. Prędzej można ją usłyszeć i zlokalizować po gwizdaniu podobnym do ludzkiego.
Na zdjęciu trzecim widnieje dzięcioł trójpalczasty (Picoides tridactylus), karmiący młode. To też niezbyt płochliwy ptak, jako jedyny wśród dzięciołów nie ukrywa się przesadnie i jako jedyny ma na głowie żółtą czapeczkę, a nie czerwoną. Bardzo piękny. Jednak to, że nie jest zbyt płochliwy, nie oznacza, że można go łatwo spotkać. Wręcz przeciwnie, poza parkami narodowymi w ścisłej strefie ochrony, właściwie nie występuje. Przyczyną jest to, że ten dzięcioł do życia potrzebuje martwych i umierających drzew, a takie w zwykłych lasach są wycinane. W ścisłej strefie ochrony nikt ich nie rusza, a gdy upadną, pozostają tam gdzie leżą. W takim właśnie drewnie żyją wielkie larwy chrząszczy, którymi odżywia się trójpalczasty dzięcioł. Ma u łapek tylko trzy palce, podczas gdy inne dzięcioły - cztery.
Zaraz gdy na rzekach i jeziorach puszczą lody, na tutejszych łąkach pojawiają się żurawie, których szalone tańce można obserwować z niewielkiego dystansu. Gdy zrobi się bardzo ciepło, wtedy zaczną wysiadywać jaja.
Dziki najłatwiej spotkać zimą, kiedy w poszukiwaniu pokarmu opuszczają swoje kryjówki w leśnej gęstwinie. Muszę odejść od tematu Puszczy Białowieskiej, żeby napisać o dzikach pojawiających się między mieszkalnymi blokami na osiedlach w Szczecinie i innych miastach. Niby nie robią nic złego ludziom, ale nie wolno zapominać, że to dzikie zwierzęta i czasem nieobliczalne. Podobnie niedźwiedzie w Tatrach. Ratownicy górscy i przyrodnicy nie mogą doprosić się turystów, żeby nie karmili "miśków", nie zostawiali dla nich kanapek itp. Bo to nie są "miśki", to groźny i nieobliczalny drapieżnik, który przyzwyczajony do dokarmiania, stanie się niebezpieczny w przypadku braku "okupu". Niedźwiedzie same potrafią sobie znaleźć pożywienie i nie trzeba uczyć ich rozleniwienia i życia niezgodnie z naturą.

Brak komentarzy: