czwartek, 10 września 2009

Pseudomilośnicy psów



Pani Katarzyna R. ogłasza się w internecie oferując sprzedaż psów rasowych z rodowodem. Taki pies kosztuje (np. yorkshire) 1500 - 2000 zł. Zaprasza potencjalnych nabywców do swojego mieszkania w bloku. Siedzą w jednym z pokojów, a pani R. z sąsiedniego pomieszczenia przynosi szczenięta do obejrzenia. Klienci nigdy nie widzą tamtego pokoju. Gdyby zobaczyli, może nie zdecydowaliby się na zakup psiaka. W niewielkim pokoju w kojcach-klatkach 1 m x 1 m tłoczy się 30 psów. Nigdy nie są wyprowadzane na spacer, w pomieszczeniu śmierdzi, bo walają się tam psie kupy i jest nasikane. Pani ta należy i aktywnie działa w sekcji pudli Polskiego Związku Kynologicznego, dlatego pomimo zgłoszeń sąsiadów na policję i do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, jakoś nikt nie reaguje. Poza tym istnieje realne podejrzenie, że ta pani, mając odpowiednie znajomości w Związku, produkuje fałszywe rodowody. Proceder jest prosty: rodzi się pięć szczeniąt po championie i hodowca zgłasza to w Związku Kynologicznym. Potem padają np. trzy psiaki, hodowca tego już nie zgłasza, natomiast kupuje trzy szczeniaki niby rasowe, ale niewiadomego pochodzenia, więc tanio. Następnie wszystkie pięć psów, jako zgłoszone wcześniej rodowodowe otrzymują certyfikat i specjalny tatuaż za uchem. Tak więc trzy psy bezpodstawnie zostają sprzedane jako rodowodowe za wysoką cenę. Interes kwitnie, zwierzęta się męczą (był tam przypadek zagryzienia pudla przez trzy yorki w ciasnej klatce) i nie ma mocnych na panią R. działacze Związku tłumaczą to brakiem sprecyzowanych przepisów co do warunków hodowli itd. W Polsce każdy może zostać hodowcą z dnia na dzień, wystarczy zgłosić fakt w Związku.
Osobiście uważam, że w naszym kraju trzeba skończyć z taką dowolnością w hodowli psów, nie tylko rasowych na handel, ale także w posiadaniu zwykłych kundli w domu. po pierwsze podatek od posiadania psa jest śmiesznie niski, po drugie wiele "miłośników" psów go nie płaci wcale. Posiadanie psa powinno stać się luksusem, wtedy ludzie zaczną doceniać ten przywilej. Zaczną może też sprzątać kupy po swoich ulubieńcach, jak to się dzieje w Tokio czy Londynie.

Brak komentarzy: