niedziela, 13 września 2009

Podwójny jeleń



Ta fotografia z 1908 roku przedstawia budynek, koło którego często razem z Ayano jeździmy tramwajem i niezmiennie podziwiamy płaskorzeźbę na jego narożniku w formie podwójnego jelenia z jedną głową z rozgałęzionym porożem. Nic o tym budynku i jeleniu nie wiedziałem, dopóki w piątek 11 września nie przeczytałem fajnego o nim artykułu w "GW". Nosi on w sobie historię kilku pokoleń bawarskiego rodu Ripperów. Najpierw u schyłku XVII wieku jeden z jego przedstawicieli - Franz Ripper wywędrował z miasteczka Graefenberg na Morawy (dzisiejsze Czechy), a pół wieku później jego wnuk z Nowego Jiczina przeniósł się do Belotina (pol. Bolęcin) w powiecie Ołomunieckim, skąd z kolei jego syn Franz Ripper około roku 1800 przybył do miasta Podgórze, obecnie dzielnicy Krakowa. Z początku znalazł pracę jago usługujący w oberży na Rydlówce, gdzie wpadł w oko dojrzałej właścicielce , pani Magdalenie Schoenowej. W lipcu 1903 roku 24-letni Franz Ripper poślubił liczącą 40 wiosen Magdalenę i w ten sposób związał się również z przemysłem szynkarskim. Po dziesięciu latach pożycia pani Franzowa zmarła, pozostawiając mężowi spory majątek. Niebawem ożenił się po raz drugi, tym razem z młodszą o 11 lat Teresą Rupp. W dużym skrócie można powiedzieć, że po jakimś czasie sprzedał oberżę i zajazd na Rydlówce, a kupił duży folwark we wsi Ludwinów (też obecna dzielnica Krakowa), następnie wybudował dom na ulicy Kalwaryjskiej. Obecny Dom pod Jeleniami nie był jego dziełem, powstał jako późnobarokowy dworek, kiedy Rippera jeszcze tu nie było. Być może brał udział w jego przebudowie i wtedy zapewne pojawił się na jego narożniku podwójny jeleń. Był to przeniesiony z Moraw zwyczaj takiego ozdabiania budynków mieszczących popularne zajazdy i karczmy. Tu też bowiem powstał zajazd Ripperów.
Ta rodzina w późniejszych latach licznie rozgałęziona miała swój udział w rozwoju miasta, ale chciałem tylko opowiedzieć o historii Domu po Jeleniami.
Na ostatnim zdjęciu zaznaczyłem czerwonym flamastrem, gdzie obecnie jeżdżą tramwaje kilku linii. A my z ich okien zawsze widzimy dziwacznego brązowego jelenia na żółtej ścianie.

Brak komentarzy: