poniedziałek, 14 września 2009

"Katyń"


W sobotę obejrzałem w TVP-1 najnowszy film Andrzeja Wajdy - "Katyń". Teraz wszyscy Polacy wiedzą, co oznacza ta nazwa małej miejscowości w byłym ZSRR. Ale np. ja dowiedziałem się całej prawdy o wymordowaniu przez NKWD prawie 22 tysięcy polskich oficerów wojska i policji, inteligentów i urzędników, jako osoba dorosła. Okłamywano nas w szkołach fałszując historię, a w latach 50. głoszących prawdę zamykano w więzieniach, lub zabijano. Najszerszą wiedzę o tej zbrodni nabyłem w czasie mojego internowania w 1982 roku. W sobotni wieczór przy oglądaniu scen masowego mordu po prostu rozbolało mnie serce. Widziałem w życiu niejedną śmierć, prawdziwą, nie filmową - ekranową, ale w tamtej chwili musiałem sobie powtarzać, że to tylko film. TO TYLKO FILM!
Dotychczas żyłem w przekonaniu, że nikt z naszej rodziny tam nie zginął, ale moja siostra wczoraj poinformowała mnie, że jednak tak. Że ze strony kuzyna mojego Ojca kogoś zamordowano tam strzałem w tył głowy. W Polsce prawie każda rodzina straciła w Katyniu kogoś bardziej lub mniej bliskiego, przyjaciela albo znajomego.
Andrzej Wajda wlaśnie miał moralne prawo zrobić ten film, bo w Katyniu stracił ojca, oficera Wojska Polskiego. Tym bardziej, że jako reżyser jest zawsze uczciwy wobec własnego sumienia i widzów w tym co pokazuje.

Brak komentarzy: