sobota, 19 września 2009

Pseudokultura

Odkurzając dzisiaj pokój, pomyślałem o problemie, jaki mam z rzadkimi na szczęście gośćmi. Nie chcę powiedzieć przez to, że goście są u mnie niemile widziani, ale czasem irytuje mnie ich beztroska. Na całej powierzchni mieszkania oprócz wąskiego pasa przy kuchni mam rozłożoną wykładzinę z grubego materiału i zakładałem, że wzorem japońskim w tym domu będzie się zdejmować obuwie. Część gości tak postępuje, inni nie. Pal sześć, gdy jest sucho, ale kiedyś w czasie słotnej i błotnej aury przyszedł spec do naprawy telewizora i zapaprał mi cały pokój. Wprawdzie położyłem wcześniej folię w miejscach, gdzie przewidywałem kroki teletechnika, ale patrzył na mnie jak na wroga i nie zważał, gdzie stąpa. Do głowy mu nie przyszło zdjąć buty, chociaż przy wejściu widniały kapcie dla gości. Parę miesięcy temu w telewizyjnym talk-show "Rozmowy w toku", Ewa Drzyzga przeprowadziła wywiad ze słynnym znawcą i krytykiem operowym, Bogusławem Kaczyńskim. Zgadzam się z jego niektórymi zapatrywaniami i wstrętem do chamstwa, ale zirytowała mnie jego wypowiedź w kwestii zdejmowania butów w niektórych domach. On do takich domów nie chodzi, a na propozycję zdjęcia butów śmiertelnie się obraża i takich gospodarzy uważa za ostatnich chamów. Może jaśnie panie Bogusławie nogi panu cuchną wraz ze skarpetami i wstyd buta ściągnąć? Albo skarpety dziurawe i paluch wyłazi? A co by jaśnie pan zrobił, gdyby pana zaproszono do Japonii, ale nie do luksusowego hotelu dla cudzoziemców, lecz do domu prawdziwego Japończyka? Tam to pan wyszedłby na chama.

Brak komentarzy: