piątek, 28 listopada 2008

Szęście w nieszczęściu

W tej bombajskiej tragedii (ostatnie doniesienia mówią o 130 zabitych i setkach rannych) mieliśmy dwa razy trochę szczęścia. Dzień przed terrorystycznym atakiem w jednym z tych luksusowych hoteli polski konsulat wydał przyjęcie z okazji 75-lecia istnienia konsulatu w Bombaju, oraz 9o rocznicy odzyskania niepodległości. Obecnych było kilkaset gości z różnych krajów, więc nietrudno sobie wyobrazić, co by się stało tam w dniu ataku.
Drugi szczęśliwy zbieg okoliczności polegał na tym, że jadące na wystawę w Bombaju dzieła najwybitniejszych polskich malarzy XX wieku nie dojechały do celu. Na wieść o zamachach dyrekcja Muzeum Narodowego w Krakowie zawróciła transport obrazów w ostatniej chwili tuż przed granicą polsko-niemiecką. Pracownica muzeum zobaczyła w TV zdjęcia płonących w Bombaju hoteli i złapała za telefon...
To być może uratowało obrazy (rzeźby też) przed ewentualnym bezpowrotnym zniszczeniem. Strata byłaby niepowetowana.
Dwóch Polaków (jeden z nich jest europosłem) ukrywało się w hotelu opanowanym przez terrorystów. Wiedzieli, że polują na cudzoziemców, więc ukryli się na tyle skutecznie, że bandyci nie mieli o nich pojęcia. Natomiast Polacy sporo zaobserwowali i SMS-ami przesyłali informacje do kraju o sytuacji. Błagali tylko, żeby do nich nie dzwonić. Oczywiście, przecież wtedy islamiści mogliby ich namierzyć.
Szkoda tylko, że tyle niewinnych ludzi nie żyje, a jeszcze więcej cierpi z powodu ran. Ich rodziny też.
Indie, największa - miliardowa przecież demokracja na świecie, mają swoje kłopoty z etnicznymi i religijnymi tarciami, problem sporu o Kaszmir z Pakistanem i wiele innych, muszą jeszcze stawić czoła światowemu terroryzmowi. Ostrożnie nie oskarżają Pakistanu o ten atak, chociaż są przesłanki, że ekipy terrorystów przeniknęły stamtąd. Przecież Pakistan jako państwo może nie mieć nic wspólnego z napadem.

Brak komentarzy: