czwartek, 20 listopada 2008

Storczyk i telewizor


Może dla storczyka jest trochę za zimno w tym domu (17 - 18 st. C) i ten pierwszy pączek kwiatowy już jest stracony. Tak było kiedyś ze wszystkimi pączkami, zanim nauczyłem się, jak go dopieszczać specjalnym nawozem. Nie jest chyba źle, bo wydaje mi się, że następne pączki nie mają ochoty zżółknąć.
Przyjechał fachowiec i naprawia mojego Philipsa. Teraz pojechał po specjalny kabel do odmagnesowywania kineskopu. Okazało się, że już w fabryce przy składaniu przedziurawili śrubą ten kabel, a ja cały czas zastanawiałem się, skąd czasem bierze się czerwonawa plama u góry ekranu. I tu jest następny przykład mojego fatum; nawet kupując telewizor, musiał mi się dostać taki z uszkodzeniem fabrycznym. Pozostaje pytanie, dlaczego nie zauważono tego przy naprawie gwarancyjnej? TV-zor już działa, ale postanowiłem dołożyć jeszcze te 40 zł za ten kabel, żeby wszystko było jak należy.
Nawiązując do napraw wszelkiego rodzaju, to chociaż mam jakie takie pojęcie o technice, to widzę teraz, że to już nie to samo co kiedyś, gdy wymieniałem bezpiecznik w TV-zorze, czy lutowałem widoczne uszkodzenie. To samo z samochodami. Teraz bez komputera nie ma mowy o zdiagnozowaniu uszkodzenia samochodu naszpikowanego elektroniką. A 23 lata temu swoją karetkę-fiata naprawiałem śrubokrętem i młotkiem, czasem pacjent leżał na noszach w samochodzie. Po otwarciu maski silnikowej dzisiejszego samochodu taki kierowca jak ja, nie ma pojęcia, gdzie co jest i jak się za coś zabrać, nawet nie ma sensu się zabierać za naprawę.

Brak komentarzy: