sobota, 1 listopada 2008

Spacer

Błogosławiony pomysł przyszedł mi do głowy przy porannym goleniu. postanowiłem przed śniadaniem pójść na spacer nad wodę. I trafiłem w dziesiątkę: ani jednego srającego i wyjącego kundla, ani jednego spacerowicza, nawet wędkarza. NIKOGO! Tylko jeziorko, ptaki i ja. Niespodziewanie duży ruch na jeziorku. Mewy śródlądowe kłębią się w powietrzu i na wodzie wrzeszcząc podobnie jak na wiosnę, kiedy mają czas godów. Teraz wrzeszczą z sobie tylko znanych powodów, latem ich nie słychać. I atakują z powietrza i wody spokojnie pływające łyski. Łyski, które też potrafią być agresywne, teraz uciekają po wodzie z chlupotem przed o połowę mniejszymi mewami. Zaobserwowałem też lecącą, a potem lądującą na wodzie czernicę. Nie przypuszczałem, że 1 listopada zastanę tu tyle życia. Warto było przyjść tutaj w Święto Zmarłych, gdy wszyscy właściciele psów wybrali się na cmentarze.

Brak komentarzy: