sobota, 25 października 2008

Złotówka

Będąc w bliskiej perspektywie zniknięcia z Polski naszej narodowej waluty powinniśmy o niej pomyśleć z szacunkiem. Teraz możemy ze złotówkami pojechać w różne strony świata i raczej problemu z wymianą mieć nie będziemy. Ale pamiętam długie lata, gdy nasz pieniądz za granicą był tylko bezużyteczną makulaturą, nawet w sąsiednich i bratnich demoludach. Kto miał trochę więcej pieniążków, przeważnie starał się zainwestować w dolary lub złoto. Minęły czasy, gdy szelest zielonych banknotów wywoływał u kelnerów, ekspedientek czy znajomych dreszcz podniecenia i zazdrości. Dlatego tą obecną i prawdziwą złotówkę szanuję i lubię.
Istniały sklepy dla uprzywilejowanych, zjednoczone najpierw jako PeKaO, a potem w firmie PEWEX. Były tam towary wtedy tzw. luksusowe, niedostępne na normalnym rynku, ale także najzwyklejsze, jak np. wódka krajowa. Były papierosy zagraniczne, ale także cement i cegła na budowę domu. Normalnie na materiały budowlane trzeba było otrzymać specjalny przydział. Wracając do sprawy wódki w Peweksie przypomnę o totalnym kretynizmie komuny. Otóż kiedyś przez 9 chyba lat obowiązywał zakaz sprzedaży i podawania w lokalach alkoholu do godziny 13-tej. Namnożyło się więc pokątnych punktów sprzedaży wódy, a setki amatorów piwa i kielicha modliło się o nadejście "świętej" godziny trzynastej. Jednak kto miał dolary lub inną wymienną walutę, mógł chlać od rana, bo peweksy sprzedawały wszystko od ósmej. To jeszcze jedno kretyństwo komuny, o którym coraz mniej ludzi pamięta.

Brak komentarzy: