piątek, 3 października 2008

Mizoginia?

W drodze do sklepu towarzyszył mi sroczy wrzask. To znany mi od dzieciństwa dźwięk jesieni. Ciekawe, że sroki drą się najchętniej przy paskudnej pogodzie. Nie są to zaloty, bo ptasie gody odbywają się wiosną. Te ładne i złodziejowate ptaki lubią chyba taką szarugową porę. Ich wrzaski skierowały moje myśli w kierunku innych krzykaczek.

Nie jestem mizoginistą, wręcz przeciwnie. Jednak irytują mnie i odstręczają od siebie niektóre
kategorie kobiet. Na przykład feministki. Wojują i wrzeszczą o równouprawnieniu, a w rzeczywistości zajmują się dyskryminacją mężczyzn. Choć w większości wypadków nie są lesbijkami, bardzo często zachowują się jak właśnie one. Ich hasła można z grubsza umieścić w worku z napisem "Po co nam te wstrętne chłopy". Zupełnie jak lesbijki, które podnoszą wrzask, gdy jakiś facet ośmieli się wejść, lub wejdzie przypadkowo do ich różowej kafejki. Natomiast geje nie bronią kobietom wstępu do swoich lokali. Albo inny przykład. Swego czasu znana artystka zakradała się w przebraniu do męskiej łaźni i tam ukradkiem w imię sztuki robiła gołym panom zdjęcia. Niechby spróbował zrobić coś takiego facet artysta w damskiej łaźni!!! Zaraz okrzyknięto by go zboczeńcem i przestępcą, już nie byłby artystą i chciałyby "pohańbione" panie jego surowego ukarania. Pytam się więc: gdzie tu równouprawnienie?
Inna kategoria to zaborcze i mściwe mamusie i teściowe, po których stronie niestety stoją sądy rodzinne, opanowane przez urocze panie sędziny. Przykładem tego jest świetny film "Tato" z Bogusławem Lindą w roli głównej. To z powodu takich sytuacji powstało Stowarzyszenie Ojców (pełnej nazwy nie pamiętam), żeby jakoś bronić swoich praw.
A niech pobity przez żonę facet pójdzie na komisariat zgłosić taką sprawę, co wtedy usłyszy od policjanta? "Coooo? Co z pana za mężczyzna, że się pan dajesz babie? Nie wiesz pan co robić? A przylej pan raz, a dobrze!..." No, ale niech tylko spróbuje posłuchać "dobrej" rady i przywali żonie! Natychmiast ma sprawę o znęcanie. Niech mi nikt nie mówi o równouprawnieniu.
Kobiety pchają się wszędzie, nawet w kosmos. I bardzo dobrze, nie mam nic przeciw temu, takie ich prawo. Ale czy widział kto faceta pielęgniarza w zwykłym szpitalu? Owszem, czasem przyjmą gościa-dziwaka do szkoły PIELĘGNIAREK, bo nie ma szkół PILĘGNIARZY, ale po ukończeniu takowej, delikwent nie ma szans na pracę w "normalnym" szpitalu, czy przychodni. Dostaje co najwyżej etat pielęgniarza (czytaj poskramiacza świrów) w psychiatryku, lub sanitariusza w karetce pogotowia. To może zrozumiałe, ale po co ta cała gadanina o równouprawnieniu, skoro kierujemy się uwarunkowaniami płci?

Brak komentarzy: