czwartek, 16 października 2008

Samotność długodystansowca

Oglądałem kiedyś film o tym tytule. Teraz wiem, czym jest samotne zmaganie się z długim dystansem. W moim przypadku choroba alkoholowa rzuca mnie na głębokie wody cierpienia. Na początku picia jest miło i wesoło, póki są współtowarzysze imprezy. Z czasem jednak wykruszają się, bo nie każdy ma ochotę do ciągłego picia wódy. Zostaję sam ze swoim kacem i długim biegiem do wyzdrowienia. Ten bieg ma zawsze jedną metę; ponury kac fizyczny i moralny. Potem szukanie sobie samemu usprawiedliwienia na ten idiotyzm. Straty finansowe, uszczerbki na zdrowiu to nic w porównaniu z tym, co robi się przy okazji swoim najbliższym, a w szczególności najukochańszej osobie. Może te parę słów da do myślenia niektórym osobom, jeśli jeszcze mają na to czas. A na razie KAMPAI!

Brak komentarzy: