środa, 1 października 2008

Przesyłka

Po wyłączeniu telewizora ok. godz. 2:30 w nocy szykowałem się do spania, gdy zadzwonił telefon. Pomyślałem, że to mój pomylony były szwagier z USA, który gdy popije, zapomina o różnicy czasu i chce sobie pogadać. Nie był to jednak on. Jakiś obcy chropawy głos kazał mi wyjrzeć za drzwi i połączenie zostało przerwane. Ostrożnie uchyliłem drzwi i przed progiem ujrzałem pudło. Było podobne do tych w jakich kupuje się buty. Wyjrzałem przed dom, ale nigdzie nie było śladu czyjejś obecności. Nie dotykałem pudła od razu, nie wiadomo co jakiś oszołom tam wsadził. Wychylając tylko głowę i rękę strąciłem kijem od mopa przykrycie i zobaczyłem w środku tą łapę. Nie wiem z czego jest zrobiona, ale do czego jest podobna, widać doskonale. Wziąłem pudło z zawartością do mieszkania i przez gumowe rękawice kuchenne wyjąłem łapę. Dokładniejsze oględziny postanowiłem odłożyć do rana, gdy ponownie zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałem śmiech przypominający żabi rechot. Długo nie mogłem zasnąć.

Brak komentarzy: