czwartek, 29 kwietnia 2010

Euro? Wynocha!

Okazuje się, że chyba mam rację z moją niechęcią do euro. Pisałem już, że obawiam się zawyżania cen (zaokrąglania w górę) wszelkich towarów i usług po wprowadzeniu tej waluty w Polsce. Tak było w wielu innych krajach, bogatszych od nas i ich obywatele mieli powody do narzekań. Jeśli oni boleśnie odczuli wejście w strefę euro, to co będzie u nas? Teraz właśnie mamy najlepszy przykład zubożenia i buntu społeczeństwa - Grecję. Zaraża ona swoim kryzysem Europę, za nią idzie Portugalia, a na celowniku agencji Standard & Poor's jest już nawet Hiszpania, której SAP obniżyła ocenę. Grecy strajkują, demonstrują, manifestują niechęć do euro i do Unii. Mówią, że ci których stać było na wszystko, po wprowadzeniu euro obudzili się biedakami. Przedtem za 330 drachm (1 euro) można było kupić w Atenach kawę, papierosy i gazetę. Potem tylko kawę, a teraz kawa kosztuje już 2 euro. Pomimo niezamożności Polska w Unii ma niezłą pozycję gospodarczą, jako jedyny kraj w Unii mieliśmy plusowe wyniki PKB w czasie ostatniego kryzysu. Myślę że to dzięki własnej walucie i braku ścisłych powiązań z bankrutami operującymi w euro. A więc precz z euro w Polsce! Wydaje mi się, że nawet najwięksi entuzjaści (oszołomy zarabiający po kilka, kilkanaście tysięcy zł) euro teraz coś umilkli. Tylko dlaczego najpierw musi stać się coś bardzo spektakularnego, żeby te osły coś zauważyły? A zwykły człowiek jak ja, wie o tym od dawna.

Brak komentarzy: