sobota, 10 kwietnia 2010

Tragedia

Podczas gdy ja jadłem śniadanie, a na cmentarzysku katyńskim oczekiwano na prezydencką parę z Polski mającą przybyć wraz mnóstwem najważniejszych osób w kraju, na krótkim smoleńskim pasie startowym rozbił się TU-154M z nimi na pokładzie. Nikt nie ocalał. Pierwsze informacje mówiły o 87 osobach, teraz słyszę o 132. Jedzenie stanęło mi w gardle i przypomniało mi się, ile razy mówiłem, że jeśli nie kupią wreszcie porządnych samolotów dla rządu, to w końcu naprawdę ten cholerny ruski gruchot rozwali się z kimś bardzo ważnym.
Słyszę właśnie, jak wicemarszałek Sejmu, ulubiony przeze mnie Stefan Niesiołowski, toczący zawsze wojnę z braćmi Kaczyńskimi, teraz mówi: - "Nieważne są już nasze kłótnie, to wszystko już nieważne, to straszna tragedia, nie ma już ludzi..." i płacze. Dla mnie też już nieważne, jak irytował mnie PiS, jego szef i jego brat prezydent, którego już nie ma. Nie ma też jego żony Marii, nie ma wielu innych najważniejszych w państwie osób. Dlaczego tak zwlekali z kupnem nowych samolotów?

Brak komentarzy: