poniedziałek, 8 marca 2010

Latające oko z Krakowa

Zawsze mnie fascynowały latające modele samolotów, ale największe wrażenie wywierają na mnie modele helikopterów. Bo samolocik z silniczkiem i zdalnym sterowaniem to sprawa może niełatwa do wykonania, ale o ileż prostsza od pracy nad sprawnym małym helikopterkiem. To już wyższa szkoła jazdy; tak skonstruowanie, jak i sterowanie czymś takim. I oto mamy takie cudo skonstruowane w krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, a dokonał tego doktorant Grzegorz Chmaj. Nie byłoby może w tym nic rewelacyjnego, gdyby nie to, że ten prototyp przebił takie konstrukcje z Izraela, USA i Japonii kilkakrotnie niższą ceną. Drugą jego zaletą jest niesamowity system sterowania. Operator tego latającego robota siedzi w naziemnym pomieszczeniu, widząc dokładnie w specjalnych okularach to, co śledzi kamera zamontowana w helikopterku, a steruje jej ruchami jedynie ruchami głowy. Osoba obsługująca nie musi przechodzić długotrwałego i kosztownego szkolenia z pilotażu śmigłowca, wystarczy komputer i tydzień szkolenia. Aparat potrafi sam wystartować i wylądować, czego nie mogą dotychczas dostępne konstrukcje. Może zabrać ponad 6 kg kamer i czujników na odległość 10 km i przekazywać obraz z wysokości 1 km. Taki model to wymarzony sprzęt obserwacyjny dla wojska, policji czy służb ratowniczych, więc po polskiego robota ustawiają się kolejki z kraju i zagranicy. A naukowcy już pracują nad skonstruowaniem większej wersji urządzenia, z udźwigiem 15 kg.
Na zdjęciu konstruktor helikoptera Grzegorz Chmaj z prototypem.

P.S. To tylko zdjęcie prasowe, ale wczoraj miałem okazję zobaczyć w TV ten model w ruchu. Coś fajnego.

Brak komentarzy: