sobota, 13 marca 2010

Dawne dobre czasy


W obszernym i bogatym materiale Magazynu Krakowskiego w "GW" znalazłem takie mnóstwo informacji, że przekazuję jedynie dwie takie, o których jako rodowity krakowianin nie wiedziałem. Na przykład o torze wyścigów konnych, który istniał do 1938 roku, kiedy ich teren zagospodarowało Towarzystwo Sportowe "Wisła". Był to oczywiście obszar między Parkiem Jordana, a dzisiejszą ulicą Piastowską. Tor liczył 2,5 km i był miejscem spotkań towarzyskiej śmietanki, a w zarządzie roiło się od arystokratycznych nazwisk. Oprócz wyścigów konnych urządzano tam liczne bale i rauty. Niestety nie ma żadnej informacji co do obrazu, czy też ryciny sprzed I wojny światowej przedstawiającej scenkę z wyścigów.
Zamieszczona jest też reprodukcja afisza reklamującego Kawiarnię Bisanza na ulicy Dunajewskiego. Polecane są: "wspaniale urządzona sala bilardowa, czytelnia, osobne pokoje do gry w karty, doborowe napoje, usługa uprzejma i szybka, rendez-vous obcych". W PRL spędziłem tam, czyli już w "Warszawiance" sporo dancingowych nocy i nie miałem pojęcia, jaką wspaniałą przeszłość ma ten przybytek socjalistycznej rozrywki ze striptizem w programie.
Znany adwokat dr Władysław wspominał: "Kto chadzał do Bisanza, tego próżno szukać w Esplanadzie [kawiarnia w miejscu dzisiejszego Bunkra Sztuki. B.Z.] lub Grandzie. Do tych chodzili jedni, do innych drudzy, z innych pięter i pięterek towarzyskiej drabiny. Przychodzili o pewnej porze, przesiadywali systematycznie tyle a tyle czasu mierzonego gazetami, papierosami lub cygarem, ukłonami wymienianymi ze znajomymi. Życie upływało miarowo, niezmiennie spokojnie, jak to w królestwie Galicji i Lodomerii, wśród radców miejskich, obywateli miasta Krakowa, lekarzy, adwokatów, sędziów, prokuratorów i urzędników".
Magazyn Krakowski redagują Jerzy Lewiński i Ryszard Kozik.

Brak komentarzy: