sobota, 12 kwietnia 2008

początek

Od rana irytuje mnie sytuacja meteo. Chmury wiszą, wiatr hula i ani kropli deszczu. A ja czaję się
z wiaderkiem i konewką i nie wychodzę, bo nie chcę wyjść na głupa wobec siebie i sąsiadów; podle-
wam ogródek tuż przed deszczem, albo w trakcie. I tak jest jak rok temu; od 5 dni zapowiadają
deszcz w Krakowie, chmurzy się i... nic. Drobnostka, ale wnerwia.
Wnerwia mnie milczenie córek. Jedna milczy w Chicago, druga gdzieś w Irlandii.
Wnerwia mnie chamstwo niektórych sąsiadów.
Wnerwia mnie ujadający głośno, basowo i nieustannie pies sąsiadów - muszę zamykać okno.
To tyle na początek.

1 komentarz:

pun pisze...

Gratuluję Ci początku nowego blogu! P.