niedziela, 27 kwietnia 2008

Mentalność

Z oczywistych przyczyn myślę o bezrobociu itp. Parę lat temu TVN emitowała dokumentalny serial
o Polakach w Wielkiej Brytanii. Temat polegał na tym, że reporterzy z kamerą towarzyszyli rodakom w poszukiwaniu pracy. M. in. czterech młodych Polaków przemierza Londyn pukając do różnych firm. Pieniądze na ukończeniu, ale z jedzeniem sobie radzą - jest sporo miejsc, gdzie można
pożywić się za darmo. Jeden z nich liznął trochę w Polsce stolarstwa, więc jakaś mała stolarnia obiecała zatrudnić go na próbę. A oni wszyscy czterej wieczorem świętują: MAMY pracę! Ten jeden
jeszcze ani dnia nie przepracował, a oni już w sierpniu zastanawiają się, ile dni wolnego da IM szef na święta Bożego Narodzenia. W Polsce jest podobnie; jęczy jeden z drugim na bezrobociu, ale gdy
tylko dorwie jakąś pracę, zaraz myśli o świętowaniu. Śmieje się Europa; jaki bogaty kraj ta Polska,
że co chwilę mają tam takie długie weekendy! Właśnie za chwilę będzie taki coroczny tzw. długi
weekend i w to graj rodakom. Bo przecież trzeba świętować zarówno komuchowski 1 maja, jak i
"prawilny" 3 maja, nie bacząc że gospodarka na tym cierpi. Zaraz potem Boże Ciało, jak wiadomo
w czwartek, a zatem nastepna okazja do kobinowania czterodniowego weekendu. A w Sejmie następne pomysły na święta kościelno-państwowe. I wieczne naciski klerykałów na zakaz handlu
w niedziele i święta. Bo oni chcą mi kazać iść do kościoła, a nie na zakupy. Akurat nie chodzę w
niedziele na zakupy z powodu tłoku w supermarketach, ale wiele zasuwających cały tydzień ludzi
wlaśnie wtedy dopiero ma trochę czasu na zrobienie porządnych zakupów. A ja znowu przez trzy dni będę jadł nieświeże pieczywo (czego nie znoszę), bo muszę je kupić 30 kwietnia na cały "długi weekend", a potem wyrzucić ptakom pozostałości.
wilny

Brak komentarzy: