czwartek, 24 kwietnia 2008

negatyw niestety

Zawsze miałem świetny wzrok i słuch. Po 40-ce wzrok zaczął się psuć i teraz bez +trójek nic nie
przeczytam ani nie napiszę. Słuch niestety pozostał świetny, a nawet może z powodu osłabienia
innego zmysłu wzmocnił się. Piszę "niestety", bo wszelkie hałasy stały się dla mnie udręką, np. ujadanie sąsiedzkiego psa, wrzask dzieci, czy nawet gadanina na korytarzu. Akustyka jest tam kolo-
salna, tak że nie pomagają podwójne drzwi i każde słowo słyszę jak ze swojej łazienki. Sąsiedzi zza ściany mają małe dziecko, które płacze i drze się całymi dniami. Słyszę je bez przerwy (chyba że śpi) i denerwuje mnie to, zwłaszcza gdy wrzeszczy w ich ogródku, a oni oczywiście nie zamykają tamtych drzwi. No i jest problem; jak tu im zwrócić uwagę, że ich dziecko powinno być ich kłopotem
, a nie całego 8-mieszkaniowego domu? Przecież zaraz wyjdę na potwora, któremu "nawet dzieci przeszkadzają". Ci sąsiedzi nie są zbyt uciążliwi i na ogół nie sprawiają kłopotów, oprócz libacji od czasu do czasu. Mam z nimi inny problem cykliczny, ale nieapetyczny, więc nie piszę o tym.
Przeczekać, aż dzieciak wyrośnie z wrzasków? Mogę nie doczekać. Może chociaż powiem, żeby zamykali drzwi od ogródka, gdy bachor koncertuje.
To moje wyczulenie na hałasy jest też może skutkiem samotnego siedzenia w domu. Wtedy wszystko się słyszy, co dzieje się na zewnątrz. Gdy w domu jest druga osoba (zwłaszcza kochana),
wtedy się rozmawia, ta osoba też "produkuje" różne dźwięki i nie słyszy się, ani nie zwraca uwagi
na jakieś tam odgłosy z zewnątrz.

Brak komentarzy: