piątek, 5 sierpnia 2011

Wyprawa po gazetę










Od miesiąca zmieniła się sytuacja w kwestii kupna "Gazety Wyborczej". Jak przedtem mogłem po nią pójść do sklepu czy kiosku nawet wieczorem, tak teraz czasem już o 9 rano już jej nie ma. Jedna z pań kioskarek twierdziła, że "gazeta poprawiła się, lepiej piszą, to i ludzie kupują i czytają", a ja pomyślałem, że spada popularność PiS-u w pisiarskiej okolicy, w sklepie zaś usłyszałem, że po prostu dociera mniejsza ilość egzemplarzy z powodu dużej ilości zwrotów. W każdym razie, żeby w "moje" dni - czwartki i piątki na pewno mieć "Gazetę", muszę wybrać się na drugą stronę kolejowych torów, niekoniecznie wcześnie rano i może być nazajutrz, bo pani z kiosku mi ją odłoży. To droga dość daleka, wiodąca najpierw długim, prostym i nudnym odcinkiem ulicy Gromadzkiej, w czasie upałów bez śladu cienia. Potem jest długi "legalny" tunel, a przy jego wlocie sterty starych płyt betonowych i sterty gruzu pozostałe z budowy nowej drogi, o której przedwczoraj pisałem. Leży to wszystko ponad rok, zarosło zielskiem i nikt z tym nic nie robi. Tak samo jak z opakowanymi w folię nowymi płytkami chodnikowymi na paletach, tyle że nimi interesują się złodzieje, bo ubywa ich z rozerwanych opakowań. Po drugiej stronie tunelu jest ulica Prokocimska o dwóch obliczach. Jest jezdnia z przyzwoitym chodnikiem, ale jest też druga jezdnia, dziurawa i z koślawym chodnikiem prowadzącym na dworzec i do kiosku, na którym można połamać nogi. Ponad rok temu ktoś naprawił kilkumetrowy odcinek tego chodnika, a po tej robocie na całej jego szerokości pozostała kupa piachu. I tak sobie leży drugi rok.

Brak komentarzy: