wtorek, 2 sierpnia 2011

Pomidorowa klęska














Trochę zły jestem na siebie, że rano uległem impulsowi i ze złością strząsnąłem i rozdeptałem dwa ślimaki z pomidora, na którym siedziały i nim się obżerały - przepadło fajne zdjęcie. Te bezskorupowe ślimaki, to obecnie plaga krakowskich i podkrakowskich ogrodów. W przeciwieństwie do niezbyt szkodliwych winniczków i innych muszlowców, te "nagusy" zżerają wszystkie warzywa, a nawet liście warzyw. Ich ofiarą padają oczywiście moje pomidory, ale drugą przyczyną klęski pomidorowej w moim ogródku jest niekończąca się deszczowa i zimna aura. Pomidory i bez ślimaków gniją już na krzaku, zanim zdążą dojrzeć; obraz nędzy i rozpaczy. Nawet gdy widzę nowe zieloniutkie pomidorki, wiem że nic z nich nie będzie.
Dobrze się mają tylko hortensje i onętki. Różowa hortensja zaczyna mieć niebieskawe odcienie i pcha się z kwiatami przez płot na zewnątrz, a biała z kolei ma tendencje różowawe. Na jednym z kwiatów onętka pomimo marnej pogody usiadł trzmiel; zdążyłem go uchwycić w fazie odlotu.
Ayano już dawno posiała pod płotem powój japoński, ale dopiero teraz zaczyna rosnąć i okręcać się wokół sztachety.

Brak komentarzy: