sobota, 20 sierpnia 2011

Sobota



Ten największy satelitarny talerz jest mój, ale od lat wisi bezużytecznie. Zamocowany pod nim mniejszy należy do sąsiadów i jest podobno za mały na odbieranie tego, co oni by chcieli, więc na ich prośbę zgodziłem się, żeby zainstalowali na moim swój konwerter i kabel. Ponoć jeśli zdecyduję się na zakup jakiegoś dekodera, nie będę miał problemów z odbiorem swojego programu. Się zobaczy.
Z pojedynczego wyrośniętego onętka zrobiła się cała grupka, a drugi poza ogrodzeniem okazał się nie biały, tylko "lila-róż" i też będzie miał towarzystwo.

6 komentarzy:

przewodnikpokrakowie pisze...

Bardzo mi się te onętki podobają, taki klimat małomiasteczkowy robią :)

bogayan pisze...

Lubię takie klimaty

bogayan pisze...

I Płaszów ma taki klimat, a ja już dawno przestałem tęsknić za Śródmieściem, Basztową i już nie moim Rynkiem.

przewodnikpokrakowie pisze...

Wiem, parę razy tam się włóczyłam :)
Ja wybitnie nie lubię Kazimierza.

bogayan pisze...

Ja w pamięci mam Kazimierz zrujnowanych kamienic zamieszkanych w większości przez tzw. element, ze śmierdzącymi moczem bramami, pod którymi stały podejrzane typy. Po zmroku obcy nie miał tam czego szukać, chyba że guza i utraty portfela. Jednak ten nowy Kazimierz wcale mi się nie podoba ze względu na hordy turystów i snobizm nowych mieszkańców.

bogayan pisze...

P.S. I tłumy rozwrzeszczanych, podpitych małolatów obojga płci.