środa, 31 sierpnia 2011
Śmieciowe miejsce
Czarne chmury nad garażem
Niebieski, niebieski!
Choć mizernej wielkości, to jednak doczekałem się zupełnie niebieskiej kuli kwiatowej u różowej hortensji. Natomiast u białej kwiaty są w trzech tonacjach: zaraz po rozwinięciu są zielonkawe, potem białe, żeby przejść w różowawy, a ostatnio fioletowawy.
Na piątym zdjęciu widać przykład ekspansywnej natury nasturcji. Wyciąga macki pędów i wędruje poza swoje poletko w różne okolice ogródka. Ta tutaj panoszy się w miejscu, które należało do bobu.
Pod krzewem piwonii pojawiły się chwasty, które jednak mają wygląd ozdobnych krzaczków. Niech sobie rosną.
wtorek, 30 sierpnia 2011
Deser po szpinaku
Ogródek prawie jesienny
Na tle tej coraz bardziej wyblakłej zieleni kolory onętków intensywnieją.
Japoński powój ma jednak więcej niż 4 kwiaty.
Na tle tej coraz bardziej wyblakłej zieleni kolory onętków intensywnieją.
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
niedziela, 28 sierpnia 2011
Właściwa porcja
sobota, 27 sierpnia 2011
Spojrzenie przez płot
Nie taka straszna dieta

P.S. Akurat na tych zdjęciach to nie są bułki razowe. Wyjątkowo z braku takowych (zakupy wieczorem) tu są pokrojone bułki "ślimaki" - nieco większe od razowych.
czwartek, 25 sierpnia 2011
Kolejne kretyństwo paragrafowe
Niestety nie zapisałem ani nazwy pensjonatu, ani nazwiska jego właścicieli, choć wszystko było w "Interwencjach" podane. Piszę więc, że państwo X, właściciele kupionego może dwa lata temu pensjonatu, potraktowani zostali przez państwowych urzędasów jak pospolici kombinatorzy czy złodzieje. To kolejny przypadek, kiedy głupole zza biurka decydują według jeszcze głupszych paragrafów o czyjejś przyszłości, o czyimś być czy nie być.
Poprzedni właściciel budynku wkopał do ziemi 7-metrowej długości zbiornik na olej opałowy do pieca centralnego ogrzewania. Nowi właściciele korzystali z niego przez rok, dopóki nie zorientowali się, że oleju ubywa zbyt szybko. Odkopali zbiornik i wtedy okazało się, że ma on dziurę powodującą wyciek oleju do ziemi. Sprzedali stary zbiornik i zaczęli eksploatować piec w inny sposób. Za jakiś czas pojawiła się kontrola z Urzędu Celnego, bo jak wiadomo olej opałowy jest o wiele tańszy od oleju napędowego do pojazdów mechanicznych, choć oba niewiele się od siebie różnią. Kontrola wykazała, że państwo X kupili w danym roku ponad 100 tys. litrów oleju, a nie mogli zużyć na ogrzewanie budynku więcej, niż ok. 30 tys. litrów. Urzędasy szybko wysnuli wniosek, że państwo X musieli coś kombinować z olejem, czyli może sprzedali go jako napędowy, więc równie szybko wyliczyli karę ponad 150 tys, złotych. Nie pomogły tłumaczenia o wycieku paliwa, ani nawet wskazanie nabywcy dziurawego zbiornika,będącego nadal w jego posiadaniu. Dlaczego? Ano dlatego, że przepisy Urzędu Celnego nie przewidują ani możliwości wycieku paliwa, ani jego kradzieży ze zbiornika. Przewiduje się tylko kombinowanie podatników, czyli z góry traktuje się obywateli jak potencjalnych złodziei.
Jest takie stare powiedzenie, które akurat przychodzi mi na myśl: "Każdy sądzi według siebie". Czyli ci, którzy wymyślali te przepisy, sami mają złodziejską naturę, skoro żadna inna mozliwość nie przyszła im do głowy. A wysokość kary wzrosła o odsetki już do 200 tys. złotych, bo państwo X jeszcze nie zapłacili - jeszcze próbują walczyć o prawdę i swoje pieniądze.
środa, 24 sierpnia 2011
Obserwacja

wtorek, 23 sierpnia 2011
Kolejny eksperyment
Dwa lata temu w sklepie na Dworcowej zauważyłem na półce pęczak i postanowiłem go za parę dni kupić. Niestety za te parę dni go nie było i nie widziałem go aż do minionego czwartku (2 lata!). Dzisiaj nie mogłem robić gołąbków, więc postanowiłem spróbować samej kaszy z sosem pomidorowym. Mój piecyk, a właściwie japoński elektryczny kociołek do gotowania ryżu chyba się nie obraził, że załadowałem do niego pęczak wg procedury ryżowej, bo kasza ugotowała się znakomicie. Procedurę naruszyłem tylko w przypadku posolenia zawartości przed gotowaniem - ryżu się nie soli. Pęczak z sosem pomidorowym zaprawionym czosnkiem smakował wyśmienicie, tyle tylko, że z powodu problemów trawiennych nie mogę go zjeść wiele, bo puchnie wraz z żołądkiem. Za jakiś czas spróbuję zrobić gołąbki.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Czkawka po donosie. Refleksje
Pisałem niedawno o białoruskim opozycjoniście Alesiu Bialackim, który trafił do więzienia na skutek donosu polskiej prokuratury o stanie jego konta w polskim banku. Białoruska prokuratura po tym donosie oskarżyła go o ukrywanie prywatnych dochodów, wiadomo zaś, że były to pieniądze organizacji Wiasna przeznaczone na pomoc osobom represjonowanym.
Po tej skandalicznej aferze szef Biura Kontaktów Międzynarodowych Prokuratury Generalnej i jego zastępczyni, która podpisała ów donos, wylecieli już ze stanowisk, ale wstyd pozostał. Prokuratorzy tłumaczą się, że przecież działali zgodnie z prawem i umową o współpracy (tzw. pomocy prawnej) podpisaną z Białorusią. Teraz po wyrzuceniu bezpośrednich sprawców moim zdaniem powinno się zbadać kwestię, co za kretyn taką umowę z reżimem Łukaszenki podpisał i jego (ich) też wywalić na zbity pysk, nawet jeśli był to sam minister spraw zagranicznych, czy sprawiedliwości. Najpewniej tego kogoś nie ma już na tym stanowisku, ale wypadało by go ujawnić i potępić jego idiotyzm. Bo przecież jeśli chce się być porządnym człowiekiem, a nie zaślepionym urzędasem, nie można żyć tylko paragrafami.
Dawny opozycjonista działający zza granicy - Seweryn Blumsztajn zachowania polskich prokuratorów nazywa (podobnie jak ja) "prawniczym kretynizmem". W "Gazecie Wyborczej" opisuje, jak całe lata 80. przekazywał z Paryża pieniądze dla polskiego podziemia od francuskich i amerykańskich związkowców, od George'a Sorosa i najróżniejszych organizacji. Wszystko w gotówce, wszystko nielegalnie i nieopodatkowane. Łamali prawo francuskie, nie mówiąc już o polskim. Nikt jednak wtedy nie zastanawiał się nad prawnym aspektem sprawy, tak jak nikt nie traktował PRL-u jak normalnego państwa. Dlatego też dzisiaj nie powinniśmy Białorusi uważać za państwo normalne.
P.S. Premier i rząd RP przeprosił Białorusinów za ten skandal.
niedziela, 21 sierpnia 2011
Muzykalna "ryba"
Lubię i często oglądam program Galileo. Jest to niemiecki serial dokumentalny, zaadaptowany dla polskich telewidzów, stąd polscy prowadzący i np. przykładowe przeliczanie jakichś sum, kosztów od razu na złotówki. Zawsze można w nim znaleźć coś interesującego, kulisy produkcji komputerów, japońskich nożyczek, szwajcarskiej czekolady, czy warzenia piwa. Niedawno jednak, nie wiem dokładnie kto, producenci programu, tłumacz, lektor czy TV-4 (zapewne wszyscy po trosze) przegiął, ale w pewnym momencie poczułem się, jakbym oglądał (słyszał) kabaretową scenkę. Otóż najpierw polski lektor zapowiedział fascynujący widok tańczącego wieloryba białuchy ( i tu był w zgodzie z prawdą) - faktycznie piękny okaz białuchy kilka metrów pod wodą w takt muzyki wykonywał taneczne ruchy, co widać było przez szklaną ścianę wielkiego akwarium - a potem na koniec stwierdził, że coś wspaniałego - taka muzykalna RYBA (!). Ręce opadają!
Nawet jeśli wśród niemieckich realizatorów znalazł się ignorant, to co miał w głowie tłumacz, potem polski lektor i polscy realizatorzy w TV-4? Czy wy sami siebie nie słyszycie, jakie bzdury wygadujecie?
sobota, 20 sierpnia 2011
Sobota
Z pojedynczego wyrośniętego onętka zrobiła się cała grupka, a drugi poza ogrodzeniem okazał się nie biały, tylko "lila-róż" i też będzie miał towarzystwo.
piątek, 19 sierpnia 2011
Ekspansja, zmiana barw
czwartek, 18 sierpnia 2011
Obrazek gotowy
Niespodzianka

P.S. Pisałem wcześniej, że wsadziłem dwa nasiona, ale widocznie były cztery. A może to nie one wykiełkowały?
Wóda, piwo, tanie wina
Subskrybuj:
Posty (Atom)