
sobota, 27 lutego 2010
Moje miasto

czwartek, 25 lutego 2010
Płetwal i kryl
Oglądam w tej chwili dokument w TV o płetwalach błękitnych żerujących na ławicy kryla. Operator kamery pokazuje z bliska kilkanaście tych raczków na dłoni, a mnie ogarnia rozbawienie i obrzydzenie, gdy w tym samym momencie przypominam sobie, jak to w latach 70. komuna chciała karmić Polaków tym paskudztwem. W tamtych czasach powszechnego "chwilowego niedoboru żywności", czyli przede wszystkim mięsa, ktoś wpadł na taki pomysł. Pamiętam serię publikacji prasowych i telewizyjnych, całą kampanię uświadamiającą narodowi, czym jest kryl i jakie olbrzymie zapasy białka pływają w północnych morzach. To wtedy dowiedziałem się o istnieniu tego arktycznego raczka. Władza raczyła nas opowieściami o planach wielkich połowów niewyczerpanych poniekąd zasobów raczka i wyżywienia narodu krylem po jego przerobieniu na jadalne potrawy. A ja miałem co do tego różne wątpliwości. Po pierwsze - co do wartości odżywczych i smaku proponowanego nam smakołyku, po drugie - co do niezmierzonych zasobów ławic kryla; przypuszczałem że żeby wyżywić 35-milionowy naród, musielibyśmy bardzo przetrzebić te ławice. Co wtedy jadłyby wieloryby i inne morskie stworzenia?
Oczywiście jak wszystkie inne wspaniałe plany w tamtej epoce, po jakimś czasie sprawa ucichła, umarła śmiercią naturalną. Nie wiem dlaczego mało kto o tym pamięta, ale przynajmniej kabarety mogłyby wykorzystać ten wątek.
wtorek, 23 lutego 2010
Prowadzona przez anioła


Deser
poniedziałek, 22 lutego 2010
Po zagadce


Piękno nauki



niedziela, 21 lutego 2010
Kurcząca się czapka


sobota, 20 lutego 2010
Psy i koty to nie tuczniki!

piątek, 19 lutego 2010
Obiadek
Smarowanie i zwijanie
czwartek, 18 lutego 2010
Smażenie wstępne




Na zdjęciu pierwszym gotowa masa naleśnikowa, na drugim - usmażone naleśniki ułożone na odwróconym talerzu (wg porady w internecie).
Co to będzie?
Kłopoty z żyrafami

Młody "żyrafek" przebywa na razie z matką w opolskim ZOO, ale w maju musi je opuścić. Tamtejsze stado liczy sześć żyraf, a ciągu najbliższych miesięcy urodzą się następne dwie żyrafki, więc dla "Centusia" będzie za ciasno. W Krakowie do niego miały dołączyć jeszcze dwie żyrafy - jedna z Niemiec, druga z Francji. Niestety wszystko rozbija się o kwestię pieniędzy. Sprawa żyraf w naszym ZOO nie jest jednak zupełnie zamknięta, bo w Opolu rośnie mały "Denzel", który ma szanse do nas trafić, jeśli poprawi się sytuacja finansowa miasta. Żałuję "Centusia", ponieważ jego ojciec ma 6 m wzrostu i wszystko wskazuje na to, że syn również będzie ogromny. Niestety trafi do innego ZOO w Polsce lub Europie, o czym zadecyduje tzw. koordynator gatunku.
środa, 17 lutego 2010
Subtelność
Wczoraj drugi już raz oglądałem świetny film, a właściwie pierwszą jego połowę - "Thelma & Louise" w reż. Ridleya Scotta i dopiero teraz wyłapałem kapitalny dialog obu przyjaciółek, w którym pokazano, jak można w delikatny sposób wyrazić opinię o mężu tej drugiej, że jest on po prostu głupolem. Obie bez wiedzy tegoż męża wybierają się na dwudniowy wypad w góry, pakują się i Louise (Susan Sarandon) mówi do Thelmy mniej więcej tak:
- Weź wędki Daryla [męża Thelmy].
- Ale ja nie umiem łowić ryb!
- Skoro Daryl umie, to nie może być nic trudnego.
Naprawdę subtelne nazwanie kogoś głupkiem. Poza tym trzeba widzieć świetną grę Sarandon i Geeny Davis.
wtorek, 16 lutego 2010
Czas lodowych stalaktytów



poniedziałek, 15 lutego 2010
Jakie to pyszne!



niedziela, 14 lutego 2010
Siekanina



Zima i prawdziwa miłość


piątek, 12 lutego 2010
Dylemat kulinarny


Podziemny Rynek


Powoli prace przygotowawcze w podziemiach Rynku dobiegają końca, tak jak i prace archeologiczne. Prawdopodobnie już jesienią będzie można zwiedzać część ekspozycji, na którą składają się rezerwat archeologiczno-architektoniczny, wystawa muzealna, pokazy filmowe i multimedialne. Zaaranżowana zostanie także przestrzeń edukacyjna dla dzieci i młodzieży dla realizacji programu obejmującego zajęcia, warsztaty i lekcje muzealne. Najmłodsi będą mogli pod okiem archeologów, m. in. samodzielnie wznosić z klocków romańskie budowle.
Wszystko fajnie, ale w tej prasowej informacji nic nie ma o kryształowej fontannie, której projekt pokazywano w TV. Przewiduje on, że przez pływający w wodzie kryształ będzie można z powierzchni Rynku zajrzeć do muzealnych podziemi.
Na zdjęciu pierwszym kończone prace przygotowawcze, na drugim również kończone prace archeologiczne.
Przegapiony smakołyk


Na zdjęciu pierwszym komisja degustuje i ocenia pączki z krakowskich cukierni, które przystąpiły do corocznego konkursu. Na drugim sześć najlepszych wyrobów.
czwartek, 11 lutego 2010
Wiele mówiące znalezisko


Badania wykazały, że Inuk był mężczyzną, miał brązowe oczy, krew grupy A i zapewne ciemniejszą skórę, niż Europejczycy. Mimo bujnej, ciemnej czupryny mógł mieć zakola, udało się bowiem wykryć w jego DNA geny predysponujące do łysienia. Udało się nawet ustalić, że woszczyna w jego uszach była suchej konsystencji, co jest częste u współczesnych Azjatów i Indian ( no proszę, a ja się zastanawiałem, dlaczego "miódek" w uszach Ayano jest suchy i kruchy, a u mnie kleisty, ha ha). Wszystkie te cechy wskazywały na azjatyckie pochodzenie Inuka. Okazało się, że jego DNA najbardziej przypomina genetycznie Koriaków i Czukczów, rdzennych mieszkańców Syberii, choć daleko mu do Inuitów - współczesnych mieszkańców Grenlandii, którzy mają domieszkę genów indiańskich.
Na pierwszym zdjęciu zrekonstruowana twarz Inuka, na drugim szlaki wędrówek ludów z Syberii: przerywaną linią pokazana jest droga pierwszej fali ludzi zasiedlających Amerykę 15 - 16 tysięcy lat temu. Linią ciągłą - szlak, którym 5400 lat temu przybyli pierwsi mieszkańcy Grenlandii.
środa, 10 lutego 2010
Dwa prawa? Hipokryzja i chciwość
Pani M. będąc w 8. miesiącu ciąży jechała z mężem samochodem, kiedy ulegli wypadkowi. Małżonkowie przeżyli, ale pani M. straciła ciążę. Teraz firma ubezpieczeniowa odmawia wypłacenia jej odszkodowania za stracone dziecko, zasłaniając się kodeksem cywilnym, który uznaje że życie ludzkie zaczyna się od narodzin dziecka. A kodeks karny z kolei mówi (a partie prawicowe oraz Kościół grzmią), że życie ludzkie zaczyna się z chwilą poczęcia; czyli ciąża jest życiem. Gdzie leży prawda? Tam gdzie interesy kościelne, polityczne i finansowe (tu: ubezpieczyciel). Mamy kulawe, podwójne prawo i nikt nic z tym nie robi. Podobnie jak było z senatorem RP, którego policja przyłapała na jeździe samochodem na podwójnym gazie (ponad 1 promil alkoholu we krwi), a sąd warunkowo umorzył sprawę, nie zatrzymując nawet prawa jazdy. Wszyscy inni zwykli kierowcy skazywani są na grzywny i odebranie prawa jazdy, a w wypadku takiego stężenia alkoholu jak u senatora, nawet na karę więzienia w zawieszeniu. Ja sam za 0,03 (słownie trzy setne) promila więcej niż wolno, zostałem w sądzie grodzkim potraktowany jak pirat drogowy, choć to jakaś baba we mnie trzasnęła swoim autem nad ranem - bez świateł.
wtorek, 9 lutego 2010
Zoologiczne zaskoczenie

poniedziałek, 8 lutego 2010
Piękne drzeworyty

sobota, 6 lutego 2010
Nieprzewidziany happy end historii "Baltiego"
Jak ostatnio wspomniałem, w sprawie uratowanego z lodowej kry na Bałtyku psa zgłosili się jego szczęśliwi właściciele. Dwa dni później okazało się, że tych "właścicieli" jest sześcioro (!). Jednak do żadnej z tych osób "Balti" nie odniósł się przyjaźnie, co pozwalało stwierdzić, że właścicielami nie są. W efekcie załoga z zadowoleniem przyjęła psa w swoje szeregi i w prezencie sprawiła mu specjalne szelki ("żeby już nigdy nie musiał dryfować"), dzięki którym w czasie spacerów po pokładzie statku w czasie rejsu nie ma ryzyka wypadnięcia za burtę. Natomiast komendant organizacji "Straż dla Zwierząt" odznaczył całą załogę medalem za odwagę i serce dla zwierząt.
Nawiasem mówiąc, zastanawiam się co kieruje ludźmi, którzy świadomie kłamią wysuwając swoje prawa do nie swojego psa. Czy chęć zarobku i sławy przez reportaże w mediach? Czy jakieś zwichnięcia w psychice? Nie wiem. Moja siostra przedstawiła swoją hipotezę: może nawet wśród tamtych osób był właściciel Baltiego, ale niezbyt dobry dla psa, więc ten wyczuwając w załodze statku prawdziwych przyjaciół, wolał udawać że nie zna swojego byłego pana? Coś w tym jest.
czwartek, 4 lutego 2010
Tragedia "Gustloffa" i wstyd po 65 latach

Pod koniec stycznia 1945 roku tysiące Niemców z Prus Wschodnich (dzisiejsza północno-wschodnia Polska, kawałek Litwy i obwód Kaliningradzki) szukało drogi ucieczki przed nacierającą Armią Czerwoną. Jedyną realną drogą było odpłynięcie na podstawionych do portu w Pilawie statkach, a jednym z nich był luksusowy niegdyś i wycieczkowy "Wilhelm Gustloff", na czas wojny zamieniony na transportowiec. Zmieściło się na nim ok. 10 tysięcy stłoczonych uciekinierów. 30 stycznia na Bałtyku "Gustloff" został trafiony trzema torpedami przez sowiecki okręt podwodny. Światu powszechnie wiadomo o katastrofie "Titanica", ale o wiele większą tragedią (największą do tej pory) było zatopienie "Gustloffa", bo zginęło wówczas ponad 9 tysięcy osób, w większości kobiet i dzieci.
Niedawno dla uczczenia 65 rocznicy tej tragedii z inicjatywy mniejszości niemieckiej w gdyńskim kościele Redemptorystów wmurowano pamiątkową tablicę. Na uroczystości nie pojawił się żaden polski polityk, ani samorządowiec, natomiast dwóch szeregowych posłów PiS - Andrzej Jaworski i Zbigniew Kozak domagają się usunięcia tablicy. To prawda, że na "Gustloffie" uciekali żołnierze, załogi U-bootów, gestapowcy, urzędnicy NSDAP i ich rodziny, ale większość stanowiły cywilne bezbronne kobiety z dziećmi. Jeden z internautów słusznie napisał, że posłom myśl o dzieciach tonących w lodowatym Bałtyku przesłoniła ich narodowość. A ja widzę, że szaraczkowie z PiS-u grając na pomorskiej niechęci do Niemców chcą zostać zauważeni i wypłynąć na szerokie wody.
Natomiast wiele uznania należy się redemptoryście Edwardowi Praczowi, który wmurował tablicę i do kościoła na wspólną modlitwę zaprosił ewangelickiego pastora i rabina. To ważne, bo w tym samym zakonie jest znany z kretyńskich poglądów szef Radia Maryja - o. Rydzyk, duchowy guru posła Jaworskiego.
środa, 3 lutego 2010
Dlaczego jęczycie?

Subskrybuj:
Posty (Atom)