niedziela, 1 lutego 2009

Wyścigi wielbłądów

We wczorajszym "Galileo" (TV program popularno-naukowy) z zainteresowaniem oglądałem publikację o wyścigach wielbłądów w Dubaju (Emiraty Arabskie). Widziałem kiedyś takie zawody, ale wielbłądów dosiadali arabscy (w Kabulu afgańscy) dżokeje. Jednak od paru lat zabroniony jest udział w takiej imprezie ludzkich zawodników. Zakaz ten spowodowany jest faktem, że w pogoni za zredukowaniem wagi dżokeja, na wielbłądach w gonitwach jeździli tylko mali chłopcy, nawet 5-letni. Badania wykazały wielką szkodliwość takiej szaleńczej jazdy dla zdrowia małoletnich zawodników i od tych paru lat na grzbiecie wyścigowych dromaderów zasiadają roboty. Są to małe, półmetrowej może wysokości figurki, zaopatrzone w głośnik i silniczek od wkrętarki do śrub. na końcu osi silniczka zamocowany jest palcat, czyli bacik na wielbłąda. Właściciel dromadera biegnącego w stawce za pośrednictwem radiotelefonu rzuca komendy, a zwierzę rozpoznaje jego głos. W razie potrzeby, za pośrednictwem fal radiowych uruchamia silniczek z palcatem, który smaga wielbłąda po grzbiecie. Co ciekawe, każdy robocik przed wyścigiem spryskiwany jest ludzkim zapachem (?), żeby wielbłąd nie bał się "ciała obcego". Również ciekawe jest to, że chociaż Arabowie wymyślili cyfry, których używa cały świat, wielbłądy nie mają numerów. Żeby je rozróżniać w czasie wyścigu, specjalny pracownik toru sprayem znakuje wielbłądzie szyje odpowiednimi symbolami.
Przy torze wyścigowym jest mała trybuna, ale na białych skórzanych sofach zasiada niewielu widzów. Ta część publiczności ogląda start bezpośrednio, a dalszy ciąg na telebimach. Większość wraz z właścicielami wielbłądów jadą samochodami równolegle z biegnącymi zwierzętami specjalną drogą wzdłuż toru, który ma dystans 4 km. O oczywiście w czasie tej jazdy dopingują przez radio swoich pupilów, od czasu do czasu smagając obrotowym bacikiem. Na zwycięzcę czeka nagroda 20 tys. dolarów, ale zaraz za metą właściciele i ich pracownicy muszą znaleźć sposób na zatrzymanie wielbłądów, bo nie wiedzą one, że to koniec wyścigu. Są specjalne zapory, ale i tak trzeba nie lada umiejętności, żeby złapać rozognione walką dromadery.
Kariera wyścigowego wielbłąda zaczyna się w wieku 2 lat, kiedy zaczyna on treningi, biegając między dwoma innymi "starymi wyścigowcami", żeby przyzwyczaić się do biegu i walki na torze.
To bardzo cenne zwierzęta, których wartość zaczyna się od 60 tysięcy złotych (lektor podawał sumy tylko w złotówkach) bez górnej granicy. Jak do tej pory rekord zapłaconej ceny za wielbłądziego championa to kwota 9 mln złotych (!).

Brak komentarzy: