środa, 11 lutego 2009

Jaśnie Pani Rolka

W PRL brakowało wszystkiego, obok mięsa i cukru, także papieru toaletowego. Papier w ogóle w czasach bez internetu był materiałem strategicznym - jako podstawowy nośnik informacji i narzędzie walki politycznej. Mimo wszystko do dzisiaj nikt nie umie konkretnie wyjaśnić powodów jego ewidentnych niedoborów. Przede wszystkim dla komunistycznych władz ważniejszy był plan centralny niż potrzeby ludności. Ustalenia władzy ludowej, dlaczego brakuje papieru toaletowego, były proste: papieru brakuje, gdyż jest go za mało. Żeby było więcej, trzeba mniej zużywać (hihi).
W tamtych czasach widok ludzi obwieszonych "naszyjnikami" z rolek papieru nikogo nie dziwił, ani nie śmieszył, raczej wzbudzał zazdrość. Pamiętam, że w budynkach użyteczności publicznej, wyłożony w toaletach papier znikał błyskawicznie i nigdy go nie było. W szaletach publicznych, kinach czy restauracjach porcje papieru wydzielały babcie klozetowe (po uiszczeniu opłaty). W drugiej połowie lat 80-tych na wrocławskich ulicach pojawiły się krasnoludki z Pomarańczowej Alternatywy, którą założył i dowodził Waldemar Frydrych zwany Majorem - twórca surrealizmu socjalistycznego. Na murach miejskich zawisły ulotki "Kto się boi papieru toaletowego?", a "Krasnoludki " w pomarańczowych czapeczkach biegały obwieszone rolkami papieru. Sam Frydrych z girlandami papieru na szyi jeździł na rowerze, a wszystkich ich gonili milicjanci. Między ludźmi biegał pies z kokardą z papieru toaletowego i oszczekiwał milicjantów, którzy nie mogli do niego podejść. Za to wyżywali się na ludziach bijących brawo psu, wypisując im mandaty. We Wrocławiu odbywała się wtedy impreza w rodzaju festiwalu teatrów ulicznych, a zagraniczni aktorzy nie mogli się połapać, czy biegający z pałkami milicjanci też są uczestnikami happeningu.
Dla mnie w tamtych latach porażające było to, jak wielka część społeczeństwa nie czuła tego, w jakim absurdalnym kraju żyjemy. Nawet dla części mojej rodziny, nie kochającej przecież komuny, wstydliwe było to, że staję przed sądem lub kolegium, a nie widzieli, że stawiam opór absurdalnej władzy. Nie czuli mojego buntu, tak jak wielu ludzi nie rozumiało Pomarańczowej Alternatywy. Jednak tacy ludzie jak Waldemar Frydrych na wesoło otwierali oczy wielu innym.

Brak komentarzy: