piątek, 27 lutego 2009

Smaki dzieciństwa

We wrześniu ubiegłego roku wspominałem w blogu o niezapomnianym smaku pieczonych ziemniaków, bezpośrednio w popiele ogniska i takich w żeliwnym garnku, z boczkiem i cebulą. Opisywałem też wakacyjne połowy raków pod kierunkiem Ojca, a potem rakowe uczty. Teraz przypominają się ziemniaki z kwaśnym mlekiem u Babci na wiejskich wakacjach. Młode ziemniaki prosto z pola, polane tłuszczykiem z cebulką z własnego ogródka, do tego kubek zimnego kwaśnego mleka od własnej krowy. Taki obiad niezmiernie smakował nam, mieszczuchom. Mleko kwasiło się w glinianych garnkach w piwnicy. Na jego powierzchni tworzyła się gruba warstwa śmietany, którą Babcia zgarniała do wyrobu masła. Jakiż wspaniały smak miał wiejski chleb z takim masłem!
W czasach komunizmu oczywiście nieraz brakowało wędlin w sklepach, ale gdy już kupiło się kiełbasę "podwawelską", lub np. "małopolską", to ona naprawdę pachniała z daleka. Teraz wszystkie wędliny mają jednakowy smak, są napompowane wodą i kolagenami, barwnikami i konserwantami - są do kitu. W PRL-u nie znano jeszcze tych wszystkich złodziejskich metod, które teraz są legalne, a za które wtedy zapewne wsadzano by producentów do więzienia.
Tak więc z dzieciństwa mam smakowe wspomnienia i nikt mi ich nie odbierze. Odbiera mi się za to możliwość spożywania takiego pysznego jedzenia. Pozostały przynajmniej wspomnienia.
A co będą wspominały dzisiejsze dzieciaki? McDonaldsa i inne fastfoody? Chipsy i popcorny? Cholernie im współczuję, bo nigdy nie będą znać prawdziwych polskich smaków.

Brak komentarzy: