czwartek, 12 czerwca 2008

Lodówka

Chyba mamy za dużą lodówkę i nie zawsze wiem, co dokładnie zawiera. Wczoraj zaintrygowała mnie mała puszeczka z otwartym wieczkiem w dalekim kącie na środkowej półce. Wyjąłem ją i... oniemiałem. To co było kiedyś koncentratem pomidorowym, zamieniło się w zielono-białą mechatą masę. Pokazałem eksponat Ayasi i oboje wydedukowaliśmy, odkąd zapomniana puszeczka leżała w lodówce. Otóż otwarłem ją jeszcze przed przyjazdem Ayano, więc około 3 tygodni temu.
Wczoraj wybraliśmy się na cmentarz w Batowicach. Tam mamy 7 grobów do odwiedzenia, ale byliśmy na sześciu. Żeby odwiedzić siódmy, trzeba tam pojechać przed 15-tą, kiedy czynne jest biuro, gdzie można ustalić położenie grobu kolegi. Pochowani tam są moi Rodzice, kuzynka i jej syn, oraz czterej koledzy. Trochę pokropił nas deszcz, ale wynagrodził nam to śpiew ptaków, oraz widok kicającej i pijącej wodę z kałuży rudej wiewiórki.

Brak komentarzy: