piątek, 3 kwietnia 2009

Inspekcja

Po pracy w ogródku poszedłem nad wodę na spacer inspekcyjny. Pomimo słońca widok jeszcze trochę martwy z powodu suchych zeszłorocznych trzcin podobnych do susumi. Zielonych jeszcze nie widać. Na wodzie widziałem kilka czernic, a nad głową dwukrotnie przeleciały mi 4 łabędzie z charakterystycznym miarowym i dźwięcznym poszumem skrzydeł - poczwórnym fiu fiu fiu fiu. W oddali pływał jeden z "naszych" łabędzi - stałych rezydentów tych "wód". Koło trzcin było też parę łysek, słyszałem z ich strony ładny trelowaty zaśpiew, zupełnie niepodobny do wydawanych przez nie odgłosów. Mógł to być inny ptak, ale może to wyjątkowy śpiew godowy łysek?
Spotkałem człowieka z czarnym foliowym worem, do którego zbierał butelki i inne śmieci. Zagadnąłem go i okazało się, że jest pracownikiem firmy zajmującej się tym terenem. Na razie nic tu nie robią, oprócz opieki i sprzątania. Opowiadał mi, że gdy rok temu sprzątali staw w Bonarce (Podgórze - Kraków), ktoś wylał do wody jakąś paskudną substancję. W efekcie pracownicy wyłowili 400 kg zatrutych dorodnych ryb, w tym wielkiego suma. Tak debile niszczą resztki fajnej przyrody. Debil to nieprecyzyjne określenie, bo taki osobnik trafia czasem do "psychuszki", a truciciel powinien wylądować w więzieniu - więc kryminalista.

Brak komentarzy: