



Było też znalezisko zoologiczne. Oprócz setek dżdżownic wykopałem także wielkiego żuka, chyba z rodzaju biegaczy. Z powodu pozimowego wychłodzenia nie miał jednak ochoty na bieganie. Po sfotografowaniu wyrzuciłem przez okno z powrotem do ogródka. Jednak źle trafiłem i owad spadł na betonowy chodnik, w dodatku na plecy i przebierał bezradnie łapkami przez dłuższą chwilę. Nie był jeszcze sprawny na tyle, żeby przewrócić się do zwykłej pozycji. Nie dawało mi to spokoju, więc wyszedłem i przeniosłem go na miękką ziemię w słonecznym miejscu i w normalnej pozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz