poniedziałek, 5 września 2011

Wracając do domu






Miałem sprawę do załatwienia w Śródmieściu i wracałem przez plac targowy na Kleparzu Starym. Niestety o tym, że mam przy sobie aparat, przypomniałem sobie dopiero na przystanku tramwajowym pod Dworcem Głównym. Paląc tam na uboczu papieroska zauważyłem, że nie wszyscy (zwłaszcza młodzi obojga płci) pamiętają o zakazie palenia na przystankach. Gdy wysiadłem z ciężkim po zakupach na Kleparzu plecakiem z tramwaju w Płaszowie, zdecydowałem się jeszcze na marsz do fryzjera. Po drodze wśród naprawdę pięknych i zadbanych domów widać też rudery. Jest też jeden dość porządnie wyglądający dom, jednak niemiłosiernie zarośnięty zielskiem tak, że ledwo go widać z ulicy (fot.3). Za to widać aż za dobrze to, czego obawiam się na świeżej ścianie mojego garażu - paskudne gryzmoły nasmarowane dlatego, że jakiś debil zauważył kawałek czystej, białej powierzchni (fot.2).
Na zdjęciu nr 5 zakład fryzjerski i pani, która własnie skończyła moje strzyżenie.
Przy garażu jeszcze jest trochę wykończeniowej roboty.

Brak komentarzy: