poniedziałek, 26 września 2011

Mysia klątwa



Jakieś fatum zawisło nad kupnem głupiej myszy, bo już czwarte podejście zakończyło się fiaskiem. Wybrałem się aż do "Saturna" w Galerii Krakowskiej, tam wybór myszy imponujący. Po przykrych doświadczeniach z myszą bezprzewodową, wybrałem taką z kabelkiem. Podobała mi się inna, wystawiona do oglądania bez opakowania, ale nie znalazłem jej w pudełku do wzięcia. Poszedłem więc do kasy z tą pierwszą. Po rozpakowaniu w domu kląłem jak szewc, bo okazało się, że jej kabelek ma niewiele ponad pół metra. W sklepie na półce, ani na opakowaniu nie ma informacji, że to mysz do laptopa. A u mnie nawet po przesunięciu pudła komputera pod stołem nie możliwości nią manipulowania. Niech to szlag trafi! W dodatku okazało się, że rzeczywiście dwa gniazda USB w rozdzielaczu spaliła mi tamta mysz od sąsiada. Jeśli jutro pojadę zwrócić tą cholerną mysz, to będę musiał kupić jeszcze nowy rozdzielacz. Co do myszy, to przywlekę za ucho ekspedienta/tkę i zmuszę do pokazania długości kabelka.
Na zdjęciach widać, że Galeria Krakowska pasuje jak kwiatek do kożucha do sąsiedniego zabytkowego Dworca Głównego.

Brak komentarzy: