poniedziałek, 12 września 2011

Pech, mój chleb powszedni

Niestety nowa mysz w sobotę zaczęła nawalać w bardzo niemiły sposób. Po prostu wyłączała się w najgorszym momencie, np. wtedy gdy musiałem odebrać Skype'a od Ayano (z Barcelony zaraz po jej przyjeździe), a potem przez 10 minut nie dawała się załączyć. A Skype dzwonił i dzwonił.
Dzisiaj pojechałem do Tesco i zareklamowałem mysz. Najpierw zostałem poinformowany, że sprawa potrwa ok. 2 tygodni, ale po mojej wiadomej reakcji dostałem pieniądze od razu. Nie zgodziłem się na wymianę sprzętu, bo nie mam ochoty na drałowanie znowu do tramwaju na Wielicką, a potem długi marsz z przystanku do sklepu. Lepszym wyjściem jest przystanek 150 m od domu, tramwaj 20 i zakup w Saturnie w Galerii Krakowskiej. Zresztą od sąsiada dowiedziałem się, że komputerowy sklep (hurtownia z opcją detalu) mam pod nosem w zespole hurtowni, gdzie często robię zakupy w spożywczym.
Tak już mam, że stale trafia mi się bubel. Wiem, że gdy taki sknocony wyrób zdarza się na milion dobrych, to ten zły na pewno trafi w moje ręce. Kiedyś kuchenkę elektryczną wymieniałem aż 5 razy. Ostatnio kupiliśmy z Ayano taczki ogrodowe - oczywiście do domu dostarczono wymieszane części z dwóch różnych rodzajów taczek, przez męczyliśmy się bez skutku z montażem 1,5 godziny. Zakupy rozmaitego sprzętu powinienem robić jak najbliżej w domu, żeby nie latać daleko w razie ewentualnej i bardzo prawdopodobnej reklamacji.

Brak komentarzy: