poniedziałek, 7 grudnia 2009

Przemiła niespodzianka


Pisałem już nieraz o zaniku tradycji, bądź jej zniekształcanie w naszym kraju. Chodziło mi o metamorfozę polskiego św. Mikołaja w sztampowego krasnala w czerwonym kubraku zwanego w krajach anglosaskich Santa Clausem, w dodatku przeniesionego ni z gruszki ni z pietruszki z dnia 6 grudnia na Boże Narodzenie. Jednak dzisiaj rano otrzymałem dowód na to, że nie wszędzie jest źle. Św. Mikołaj odwiedził mnie we właściwym terminie, czyli w nocy z 5 na 6 grudnia. Ponieważ wczoraj nigdzie nie wychodziłem, dzisiaj dopiero na klamce u drzwi znalazłem powieszone na rafiowym sznureczku małe czerwone pudełeczko. W domu wyjąłem ze środka przepięknego ceramicznego jeżyka, trochę nawet uszatego. Chwilę zastanawiałem się, kto tutaj mógł być tym Mikołajem, wreszcie "podejrzenia" padły na sympatyczne młode małżeństwo z pięterka. Otóż niedawno dowiedziałem się, że mały interes który prowadzą, jest warsztatem ceramicznym.
Dzisiaj już nic nie zepsuje mi dobrego nastroju. Muszę pomyśleć o rewanżu - w święta zabawię się w Aniołka (nie Mikołaja), ale co im podarować?

Brak komentarzy: