

Przez ostatnie kilka lat miałem pecha do budzików. Kolejne egzemplarze miały jakieś wady, ale nie dziwiłem się specjalnie, bo były to chronometry bardzo tanie. Kilka dni temu otrzymałem małą paczuszkę z Japonii, w której tkwił wcale nie mały, piękny budzik. Odczekałem parę dni, i dopiero znając jego zalety, prezentuję go publicznie. Chodzi i dzwoni punktualnie, jego sekundnik nie posuwa się skokami "tik-tak", ale zatacza płynne, bezdźwięczne koła. Posiada do tego funkcję dobudzania, czyli po przyciśnięciu blokady dzwonienia (wtedy włącza się podświetlenie cyferblatu), po pięciu minutach odzywa się znowu i tak aż do skutku, czyli całkowitego wyłączenia budzenia na tylnej ściance. Jestem bardzo zadowolony, tym bardziej, że ten świetny prezent wcale nie był drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz