czwartek, 26 maja 2011

"Szok" cenowy i mój deser


Te dwa słoiki z ćwikłą z chrzanem, jeśli chodzi o zawartość, niczym się nie różnią. W obu ćwikła ma identyczny smak i jest jej tyle samo. Słoiki są jednakowej wielkości i kształtu, choć na jednym stoi, że zawiera on 300 g ćwikły, na drugim - 280 g. Podstawowa różnica, to ich ceny. Ten z lewej strony zdjęcia (firma Lewiatan - 300 g) kosztuje 1,39 zł, natomiast ten z prawej (firma Orzech - 280 g) - dwa razy więcej, bo 2,80 zł. Obie ceny nie są zbyt wysokie, ale jednak różnica jest duża. Ja rozumiem, że kupując w sklepie "Lewiatan" wyrób tej samej firmy mogę liczyć na NIECO niższą cenę, ale w tym drugim sklepie (ARGED) chyba trochę przesadzili ze 100-procentowym przebiciem ceny takiego samego produktu. Niewielkie różnice cen w różnych sklepach i u różnych producentów, to rzeczywistość wolnej gospodarki, ale ta historia z ćwikłą trochę mnie bulwersuje.
Na drugim zdjęciu widnieje puszka cząstek mandarynek w zalewie syropowej. Ponieważ pierwszy raz widzę taki specjał, kupiłem tą puszeczkę (312 g/175 g) za 3,35 zł, żeby umilić sobie jakoś moje konsekwentne odchudzanie. Nota bene nie ważę się na razie, ponieważ upichciłem cały gar pysznych bitek w pikantnym i nieco tłustawym sosie.

Brak komentarzy: