poniedziałek, 16 maja 2011

Bardzo irytująca sprawa


Prawie za każdym razem, gdy przygotowuję potrawę z jajkami na twardo w składzie, szlag mnie trafia przy obieraniu ich ze skorupki. Nie wiem, od czego to zależy, ale od paru lat bardzo rzadko mi się zdarza, żeby jajka obrały się gładko i bez problemu. Czasem ta skorupka jest jak przyklejona butaprenem czy innym błyskawicznym glutem, a nawet jak da się obierać, to wtedy białko się rozwarstwia i pół jajka odłazi razem z nią. Co to jest, do jasnej cholery? Już mi siostra poradziła, żeby zaraz po ugotowaniu dolać zimnej wody i poobtłukiwać jajka i takie z pokruszoną skorupką zostawić w wodzie do ostygnięcia. Tak zrobiłem i efekt widać na zdjęciu nr 1. A pamiętam, jak za czasów komuny żelaznym punktem prowiantu zabieranego na wycieczki rodzinne lub zakładowe były zawsze jaja na twardo i nigdy z ich obieraniem nie było żadnego problemu. Może były po prostu mniej świeże? Nie wiem, ale przecież musi być jakiś sposób na obieranie i bezstresowe zjadanie świeżych jajek! Właśnie dzisiaj przeżyłem stres, bo szykuję na obiad jaja na twardo z sosem koperkowym i młodymi ziemniaczkami. Całą przyjemność psują nie dające się normalnie obrać jajka.

2 komentarze:

przewodnikpokrakowie pisze...

Bo trzeba się nie rozpieszczać świeżymi jajami prosto od kury, tylko sklepowe gotować. Takie, co to już w lodówce trochę czasu spędziły :)

bogayan pisze...

Ależ one są ze sklepu! Tyle że duże i z cyferką 1, po 60 gr. Zresztą gdy kupię w innym sklepie takie maluśkie jak od liliputki, zdarza się to samo.